Producenci gadżetów dla dzieci prześcigają się w pomysłach. Tym razem chyba przesadzili
Producenci gadżetów dla dzieci prześcigają się w pomysłach. Tym razem chyba przesadzili Fot. Screen z Facebooka
Reklama.
W czeluściach internetu można znaleźć prawdziwe cudeńka, ale odkrycie naszego redakcyjnego kolegi wprawiło mnie w osłupienie. – O, jakaś nowoczesna, super designerska kołyska – pomyślałam przez ułamek sekundy, dosłownie. Po chwili już nic, tylko niesmak, zdumienie i przerażenie. Nie, nie tylko dlatego, że raczej nie jest to gadżet na kieszeń przeciętnej mamy – kosztuje „zaledwie” ponad tysiąc dolców – a raczej z powodu wymyślnego unieruchomienia w nim niemowlęcia.
Z zewnątrz, to oryginalna elegancko wykończona kołyska. Fikuśne nóżki, siateczka zapewniająca odpowiednią cyrkulację powietrza, przyjemna, uniwersalna kolorystyka. Producenci zachwalają: "W mgnieniu oka uspokaja maluszka, gdy ten płacze. Zapewnia spokojną noc dziecku i rodzicom", ale... ten kaftan?! Poważnie? Tu wkładasz, tam naciągasz, zapinasz, potem nim lekko potrzęsie w rytm muzyczki i masz spokojne dziecko w… kosmicznym kokonie!
Okazuje się, że nie jestem odosobniona ze swymi spostrzeżeniami. Wielu internautów zastawia się, czy to nie jest już przesadą?
komentarze z facebooka

To smutne…

To przecież maszyna, niczym nie zastąpi przytulania…

Nie jest to bezpieczne, dziecko uwięzione w jednej pozycji…

No rewelacja, unieruchomić dziecko i odpalić laptopa, włączyć tv…

Rozumiem, że czasami używamy kołysek, hamaczków, leżaczków, bujaczków itd. Takie rozwiązania nie tylko zapewniają chwilę wytchnienia. Pomagają w komfortowej pozycji nakarmić malucha, na przykład pierwszą marchewką, ale...
SNOO smart sleeper, bo tak się nazywa ten „cud-usypiacz”, swoim kaftanem w pakiecie mnie nie zachęcił i choćbym go miała dostać za darmo – to nie, dziękuję.