Fot. Screen z Facebooka [url=https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1376553729264028&set=a.1376200999299301.1073741825.100007282413867&type=3&permPage=1]Warszawa Praga[/url]
Fot. Screen z Facebooka [url=https://www.facebook.com/photo.php?fbid=1376553729264028&set=a.1376200999299301.1073741825.100007282413867&type=3&permPage=1]Warszawa Praga[/url]

Jestem warszawskim słoikiem. Nie obrażam się, gdy ktoś nazywa mnie „słojem”. Obrażam się, gdy ktoś mówi do mnie: „Jesteś nasz, jesteś warszawiak”. Nie, nie jestem warszawiakiem. I nie, nie chce nim być. Nie znoszę tego miasta.

REKLAMA
Warszawa stała się przystankiem dla tych wszystkich, którzy szukają lepszego życia. Dla mnie też. Na warszawskiej Pradze mieszkam od 3 lat. Od razu obalę argument, że wybrałem najgorszą do życia dzielnicę i dlatego tak mi źle. Mieszkałem też na Woli i na Żoliborzu. Na Pradze, wierzcie mi – żyje się najlepiej.
Śmiało można nazwać mnie „słoikiem”
Pochodzę bowiem z niewielkiego miasta w mazowieckim. Przed Warszawą wzbraniałem się rękami i nogami. Dlatego, to w Łodzi skończyłem studia i tam zacząłem pracować. Potem był Poznań i Kraków (co za cudowne miasto!) na chwilę. Wylądowałem w stolicy, bo chciałem zarobić. Dobrze zarobić, a tu mogę zarobić najwięcej. Nieważne, jak mam na imię. Nieważne, gdzie pracuję.
Warszawa potrafi wyssać z człowieka życiową energię
Jest przytłaczająca. Dlaczego twierdzicie, że to miasto jest piękne? Bo macie Nowy Świat? Krakowskie Przedmieście? Starówkę? To śmieszne. To tylko parę ulic. Jest sporo parków? Ok, jest zielono, ale pod żadnym pozorem nie zapuszczaj się tam po zmroku – źle to może się skończyć. Właściwie, nigdzie nie zapuszczaj się po zmroku. Nie warto. Nie lubię cię Warszawo za twój brud, szarość, wieczny chaos, za ciągłe remonty, za twoją architekturę, gdzie nic do niczego nie pasuje, za wszechobecne reklamy, za korki i za twoich mieszkańców. Tak, za warszawiaków. Za tych rodowitych i za tych, którzy udają, że nimi są.
„Bo u nas w Warszawie...”
Krew mnie zalewa, gdy to słyszę. A słyszę, najczęściej w wakacje w nadmorskich kurortach. Oczywiście, że musisz podkreślić, że jesteś z Warszawy, prawda? Jesteś przecież lepszy! My, z innych miast nie wiemy co to sushi i lasagne. Takie rzeczy tylko w stolicy!
Wybaczcie, że jestem ironiczny. Inaczej już chyba nie potrafię. Gdy zatrzymuje się przed przejściem dla pieszych, aby kobieta, która pewnie od 5 minut próbuje przejść przez ulicę, mogła to wreszcie zrobić, inni kierowcy zaczynają trąbić i pukać się w głowę dając mi do zrozumienia, że jestem nienormalny. Dziś, już się trochę do tego przyzwyczaiłem, ale nigdy tego nie zrozumiem.
Warszawiacy, jesteście aroganccy
Kiedy siedzicie w restauracji, zachowujecie się jakbyście byli panami na włościach. Bo kawa za gorąca, bo kawa za zimna, bo stek nie tak jak trzeba wysmażony. Czepiacie się o wszystko. O wszystko! Wyżywacie się na kelnerce, która z waszym stekiem nie ma nic wspólnego. Uważacie, że jesteście lepsi od niej. Bo co? Bo jej praca polega na tym, aby wam podać obiad do stołu? To zabawne. Zabawne, bo idę o zakład, że ta kelnerka zarabia więcej od was.
Ale spokojnie, szczyt chamstwa i tej waszej warszawskiej "kultury" pokazujecie w komunikacji miejskiej. Miałem tę „przyjemność” być jej częstym pasażerem. Pominę już to, że w warszawskich autobusach zimą jest zimno, a latem gorąco, bo kto by się przejmował włączeniem klimatyzacji lub ogrzewania? Nieważne. Ważne jest to, jak wy, kochani warszawiacy zachowujecie się.
Wchodzi starsza pani. Wszystkie miejsca zajęte, a ona nie śmie poprosić kogokolwiek o zwolnienie miejsca. Nieważne, że wokół sami młodzi ludzie ze słuchawkami na uszach kiwają głowami w rytm muzyki. Gdy widzą starszą osobę, której powinni ustąpić miejsce (bo mam nadzieję, że tak mama uczyła) odwracają głowę w przeciwną stronę i udają, że jej nie widzą. Parę razy zdarzyło mi się zwrócić im uwagę. Jedna panienka miejsce ustąpiła, a i owszem! Nie omieszkała jednak ponarzekać pod nosem. Kolejny udał, że nie słyszy. A ten ostatni... cóż, trochę się poszarpaliśmy.
Kiedyś byłem częstym bywalcem klubów
Nie, nie warszawskich. Do tych, wejście mają jedynie wybrani. Nie uważam, abym był źle ubrany. Nie uważam też, abym był zaniedbany. Może twarz nie taka? Albo brak złota na karcie kredytowej?
Z bólem serca muszę stwierdzić, że nigdzie, w żadnym innym polskim mieście, nie jest istotne to, skąd pochodzisz. To ważne jest tylko tu, w Warszawie. Dlaczego młodzi obcokrajowcy wolą zamieszkać w Krakowie czy Wrocławiu? Bo tu, w Warszawie, nie ma miejsca na multi-kulti. Warszawa dla warszawiaków. I mimo że nie jestem obcokrajowcem, odczułem to na własnej skórze.
Pomyślicie zapewne "Skoro tak ci tu źle, to wyjedź stąd". Nie, nie wyjadę. Zostanę. Będę walczył z tym, że pani w spożywczaku nie mówi "dzień dobry", będę walczyć z waszą arogancją, agresją i waszym brakiem otwartości. Będę walczył z tym, że jesteście po prostu niemili. I być może któregoś dnia powiem: "Warszawo, dajesz radę."