
Z notatek Marysi. 2006 rok, luty:
Pieprzony mit, że miłość macierzyńska to dar, który dany jest każdej z nas. Jestem bezkształtną kulą nadwagi. Jestem rozstępem, jestem bólem pachwin, kręgosłupa, niemocą, zdycham. Dziewiąty miesiąc. Matka: „Ale się zapuściłaś. Ja w ciąży przytyłam tylko siedem kilogramów.
Z notatek Marysi, marzec:
Przyjeżdżamy z Leną do domu. W nosidełku stawiamy ją na podłodze. „Niech obwąchają ją zwierzęta, muszą ją poznać" cieszy się Adam. A ja myślę: Boże, to już zawsze. On robi mleko, ja próbuje wywołać laktację. Sutek rozciągany przez laktator. Moja kobiecość, której nie ma. I wspomnienie studenta medycyny, który podczas obchodu sprawdza, jak mam zszyte krocze: „ładnie się goi" stwierdza. Chce mi się wymiotować. Czy moja wagina jeszcze kiedyś kogoś podnieci – myślałam. Źle mi.
Z notatek Marysi, marzec 2007:
Wolę milion spotkań z ludźmi, milion służbowych zadań. Rutyna mnie zabija, nuży, niszczy. Rozpadam się. Gaworzenie, karmienie. Przeżyłam rok w niebycie. Karmienie, pranie, sprzątanie, prasowanie ubranek. Nie mam w sobie miłości. Mam świadomość, że może w ogóle nie umiem kochać. Dziecko boleśnie uświadamia ci każdy twój brak, każdą nieumiejętność. Nie możesz uciec przed bliskością, odpowiedzialnością.
Z notatek Marysi, 2010:
Spotkania z Psycholog. Mówię, że nie kocham chyba Leny, że chcę uciec. Że już chyba nie kocham Adama. Bo rodzina, to coś kompletnie nie dla mnie. „A jak było z mamą? A dlaczego właściwie ma pani dziecko? Jak pani sobie wyobrażała życie?.
Z notatek Marysi 2013:
Świat jest pełen rodzin, jest pełen dobrych matek, kobiet, które powinny mieć dzieci, bo są wspaniałe. Kobiet dla których macierzyństwo jest świadomym wyborem i innych, które świadomie mówią: „Nie". Gdyby nie mój mężczyzna też bym powiedziała: „Nie" Czasem myślę czy Lena czuje, że jestem obok, choć bardzo się staram, żeby tak nie było.
– Jakie było pani pierwsze wspomnienie z matką?
– Jak mnie zbiła smyczą za to, że pogryzł mnie pies.
– To znaczy?
– Mogłaś uważać, sieroto! Musiałaś się pchać do tego psa. – krzyczała. A potem mnie zbiła smyczą po twarzy.
– Ile pani miała lat?
– Sześć.
– Czy naprawdę uważa pani, że da się przelewać z pustego w próżne? Kochać tak po prostu, gdy nas nie kochano?