
Łatwo antyszczepionkowych rodziców wyśmiać, a przy okazji obrazić. Że ciemnogród, zabobon, a dodatku brak odpowiedzialności i zagrożenie dla innych. Przykłady opisywaliśmy w MamaDu. Za łatwo i w dodatku niepotrzebnie, więc sobie darujmy. Każdy rodzic chce jak najlepiej dla dziecka. Z jakiś powodów uważa, że szczepionki to nie jest to “najlepiej”. Najczęściej obawiają się powikłań. Zdarzają się przecież dramaty i tragedie.Z pełną pokorą trzeba przyjąć do wiadomości wszystkie takie historie. Trzymać najmocniej kciuki, żeby zakończyły się szczęśliwie.
To co zrobić? Może przekonać nieprzekonanych? Trzy pomysły.
Budujemy wielką wagą. Na szalkach kładziemy dyplomy ukończenia szkół medycznych. Po prawej osób, które są przeciw szczepionkom. Po lewej - tych, którzy są za. Myślę, że nawet gdyby po prawej dorzucić jeszcze słonia, to i tak antyszczepionkowcy przegraliby z kretesem.
Skoro już mamy wagę, to dlaczego by nie skorzystać z niej dwa razy? Tym razem bierzemy wyniki badań - te dowodzące szkodliwości kładziemy znów po prawej. Te drugie - po lewe + dwa słonie. Też nie wystarczą.
Wszystkie dzieci wszystkich lekarzy powinny się szczepić publicznie. Transmisje na żywo w internecie.
Antyszczepionkowe lobby rośnie w Polsce. Odmowa szczepienia dziecka staje się modą i swoistą demonstracją. “Myślę niezależnie - więc nie szczepię”. Argumenty są zazwyczaj dwa - jeden, że poszczepienne powikłania są groźniejsze niż choroby. Drugi - że korporacje farmaceutyczne wciskają rodzicom niepotrzebne szczepionki po to, żeby bezdusznie zarabiać. Spisek i konspiracja.
Jesteśmy zwolennikami szeroko pojętej profilaktyki. A szczepienia to najlepsza i najbardziej wiarygodna metoda zapobiegania chorobom zakaźnym. Ich wpływ potwierdzony jest badaniami naukowymi, a nie opiera się na przypuszczeniach i plotkach przekazywanych przez grupę ludzi. Dlatego ja szczepię swoje dzieci wszystkimi dostępnymi na rynku szczepionkami, bo wiem, że to dla nich dobre.
Media doniosły niedawno o przypadku ojca chłopca chorego na białaczkę, który zażądał od kuratorium zamknięcia szkoły dla tych dzieci, które nie były szczepione. Jego syn z powodu choroby nie mógł zostać zaszczepiony, a jego osłabiony system odpornościowy jest wyjątkowo podatny na choroby. Historia wydarzyła się w Stanach Zjednoczonych i nie wiadomo jeszcze, jak zareagują władze. Ojciec wspomina, że mimo szczególnej sytuacji rodzice niezaszczepionych dzieci są na niego “wściekli”.