Wakacje w nadmorskich i górskich kurortach rządzą się swoimi prawami. Wiele dzieci na wyjeździe pragnie choć raz zjeść frytki i lody, prawda? Pediatra zajmująca się żywieniem dzieci, Magdalena Marciniszyn, zwraca jednak uwagę na to, jak wiele budek z lodami i fast foodów jest w wakacyjnych kurortach. Obok nich brakuje jednak zdrowych alternatyw.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wakacje w polskich kurortach (czy to w górach, czy nad morzem) to nie tylko loteria związana z pogodą, deptaki oraz piękne piaszczyste plaże. To także stragany i budki z przeróżnymi słodkościami i fast foodami. Niestety obok nich brakuje miejsc ze zdrową żywnością, targu ze świeżymi warzywami i owocami czy nawet restauracji z tradycyjnymi domowymi obiadami kuchni polskiej. Uwagę na to, że w kurortach wszyscy mogą liczyć tylko na szybkie, niezdrowe jedzenie, zwróciła uwagę influencerka znana jako kobieta.pediatra, czyli lekarka Magdalena Marciniszyn.
Pediatra, która zajmuje się tematem żywienia dzieci i leczeniem u nich otyłości, na swoim koncie w mediach społecznościowych dzieli się wiedzą o tym, jak prawidłowo i zdrowo odżywiać dzieci. Opowiada też o swoich obserwacjach dotyczących przyzwyczajeń społecznych związanych z jedzeniem. W jednym z najnowszych wpisów Marciszyn, która spędza urlop nad jeziorem, postanowiła poruszyć temat budek z jedzeniem, które są obecne chyba w każdym nadmorskim i górskim mieście, a nawet na wsi.
"Krótkie i długie wyjazdy, upał, komary, obtarte pięty, bolące nóżki, pół urlopu w deszczu. Bez względu z kim, gdzie i na jak długo pojedziemy, jedno jest pewne: jeść trzeba" – rozpoczyna swój wpis lekarka. Dalej w sarkastycznym tonie opowiada o tym, że na zagranicznych wakacjach jemy dania lokalnej kuchni, więc w Polsce powinniśmy robić to samo. Jak to jednak ograć, kiedy w górach i nadmorskich miejscowościach brak tradycyjnej kuchni polskiej, za to na każdym rogu dostaniemy kebaby, zapiekanki, pizze, lody i gofry?
Wszędzie niezdrowe jedzenie
"Nasze kurorty owszem, umiejscowione są pięknie: morze, góry i jeziora. Deptaki, promenady, plaże, tarasy widokowe. Każdy znajdzie coś dla siebie. Oby tylko nie musiał tam jeść. Podróże kształcą, to wiemy. W przypadku polskich kurortów kulinarnie nas, niestety, nie wykształcą" – opowiada żartobliwie pediatra. Do wpisu dołączyła zdjęcia przykładowych miejsc, które mijała w Sławie (woj. lubuskie) podczas spaceru. Są tam budki z goframi, deserami lodowymi, frytkami w otoczeniu smażonych ryb i owoców morza, miejsca z zapiekankami.
Wszystko to skwitowała żartobliwymi podpisami, że są to typowe polskie dania, które smakują jak u mamy. Warto pamiętać, że wakacje to czas, kiedy można raz na jakiś czas odpuścić i zjeść coś nie do końca zdrowego, na co mamy ochotę. Urlop nie powinien polegać jednak na tym, że przez tydzień (lub dłużej) rodzina będzie żywić się wyłącznie lodami i fast foodami.
Warto dbać, by dzieci na wyjeździe również jadły zdrowo i różnorodnie, i pamiętać o tym, że w tych kolorowych miejscach, które przyciągają wzrok, zwykle zasady higieny czy wytyczne sanepidu nie zawsze zostają zachowane. Wystarczy powiedzieć o niedokładnie czyszczonych dyszach automatów do lodów albo wielokrotnie używanym tłuszczu do smażenia ryb i frytek.
A jakie jest wasze zdanie na temat odżywiania na wakacjach i wszechobecnych budek na nadmorskich deptakach? Lubicie? Korzystacie? Chętnie przeczytam wasze opinie, zachęcam do wysyłania wiadomości na adres: martyna.pstrag-jaworska@mamadu.pl lub na skrzynkę redakcyjną: mamadu@natemat.pl.