Często gdy myślimy o seksie, jego finał widzimy jako moment, w którym to mężczyzna osiąga wytrysk. Kobiecy orgazm bywa pomijany. Kobiety nierzadko wstydliwie przyznają, że seksualny finał osiągają wyłącznie w czasie masturbacji. Czy to powód do zmartwień? W tajniki kobiecego orgazmu wprowadza Karolina Piotrowska znana jako Mama Seksuolog.
Mama Seksuolog podkreśla, że orgazm zależy od tego, jak bardzo jesteśmy skupione na swoim ciele i świadome własnej seksualności.
– Jeśli w łóżku stresujemy się, myślimy ciągle o przyjemności drugiej osoby, to trudno jest nam się skupić na odnalezieniu własnej. Gdy uprawiamy seks z kimś, to z jednej strony chcemy dawać radość i przyjemność, ale jednocześnie chcemy wziąć coś dla siebie – wyjaśnia.
Problem z brakiem orgazmu u kobiet nie leży tylko w ich bardziej skomplikowanej budowie fizycznej. Ekspertka tłumaczy, że na nasze zachowania seksualne ma wpływ cała kultura, w jakiej żyjemy.
– W naszej kulturze od najmłodszych lat jesteśmy uczone, że kobiety powinny dawać, a nie skupiać się na sobie, że egoizm jest zły. W sytuacjach intymnych to przekonanie także może się przejawiać – wyjaśnia seksuolożka.
Jako dziewczynki jesteśmy uczone, by pomagać, poświęcać się dla innych, nie mówić o sobie i nie komunikować zbyt otwarcie swoich potrzeb.
Potem jako dorosłe kobiety wstydzimy się powiedzieć wprost, kiedy i na jaki seks mamy ochotę. Co nas podnieca, a co jest dla nas niekomfortowe. Należy więc w siebie spojrzeć i zastanowić, czy to toksyczne myślenie nie jest powodem naszej blokady.
Zamiast myśleć o tym, czy mamy wystarczająco wydepilowane nogi, ładny stanik i ponętną minę, pomyślmy, czy jest nam w pełni przyjemnie. Może czas przerwać pieszczoty, zmienić pozycję, przenieść się na wygodniejsze miejsce?
Dlaczego orgazm nie przychodzi?
Potem powinniśmy zastanowić się nad fizycznymi aspektami stosunku – przede wszystkim nad tym, czy w czasie seksu odbywają się w ogóle pieszczoty zewnętrznej części łechtaczki.
– Orgazm przez samą penetrację zdarza się zdecydowanie rzadziej niż orgazm przez pieszczoty łechtaczki. Można spróbować wykorzystać w czasie zbliżenia sposoby stymulacji, których kobieta używa w trakcie masturbacji – wyjaśnia seksuolożka.
Przez lata seksuolodzy i badacze powielali pogląd wykreowany przez Zygmunta Freuda według, którego orgazm pochwowy jest bardziej wartościowy niż ten osiągnięty przez stymulację łechtaczki.
Orgazm łechtaczkowy traktowany był pejoratywnie – jako sposób satysfakcji seksualnej, który osiągają masturbujące się dziewczynki. W stosunku z mężczyzną oczekiwano od kobiety dojrzałego orgazmu pochwowego.
Dzisiaj wiemy jednak, że orgazmy są sobie równe, a 70% kobiet osiąga satysfakcję seksualną drogą łechtaczkową i nad tym powinnyśmy pracować. Zarówno z partnerem, jak i same.
Seksuolożka podkreśla, jak ważna jest masturbacja i nauka własnego ciała w kontekście rozwoju seksualności i osiągnięcia miłosnego finału w czasie współżycia.
Najpierw pobaw się sama, potem z partnerem
– Masturbacja jest polecana dla kobiet – większość kobiet pierwszy orgazm osiąga w czasie masturbacji. U mężczyzn to przychodzi dość łatwo, za to większość kobiet musi się swojego orgazmu nauczyć – tego, jakie to odczucie i jakie stymulacje mogą do niego doprowadzić.
Ekspertka zauważa jednak, że jeśli przywiążemy zbyt dużą wagę do masturbacji, możemy łatwo wpaść w pewną pułapkę.
– Warto jednak znać zdrowe zasady masturbacji. Tyczy się to z jednej strony higieny, z drugiej zaś istotne jest, aby masturbacja była różnorodna i nie ograniczyła się zawsze do tego samego rodzaju stymulacji. Zwłaszcza jeśli jest to pieszczota, którą trudno byłoby powtórzyć z partnerem/partnerką – wyjaśnia.
Jeśli lubimy sprawiać sobie przyjemność np. poprzez stymulację łechtaczki strumieniem wody, to tego wzorca nie odtworzymy raczej w czasie współżycia z partnerem. Nie oznacza to oczywiście, że powinnyśmy rezygnować z takiego sposobu masturbacji, ale być otwarte na szukanie orgazmu razem z partnerem.
– Nie powinnyśmy ograniczać się do jednego sposobu masturbacji. Do jednej pozycji, do tych samych gadżetów – wyjaśnia Mama Seksuolog.
Jak porozmawiać z partnerem?
Wiemy już, jak ćwiczyć samemu i jakich pieszczot oczekiwać od partnera. Jak jednak z nim porozmawiać, by go nie urazić – by nie pomyślał, że przez jego brak umiejętności nie jest nam z nim dobrze?
– Jeśli czujemy, że chcemy uprawiać seks, przeżywać przyjemność właśnie z naszym partnerem, to zawiera się w tym przyzwolenie do mówienia o tym, co jest dla nas przyjemne – wyjaśnia.
– Jeśli seksualność jest dla nas tabu albo mamy przekonanie, że kobiecie nie wypada mówić, prosić, to musimy zastanowić się, skąd te przekonania pochodzą. I odbyć rozmowę z partnerem – powiedzieć, co byśmy chciały, by ten zrobił w łóżku – dodaje ekspertka.
Wstyd do mówienia o sobie jest więc w nas – mamy prawo oczekiwać przyjemności, możemy dawać partnerowi wskazówki w czasie współżycia i potraktować to doświadczenie jako podniecającą lekcję seksu i seksualności.
Satysfakcja nie równa się orgazm
Wiele kobiet jednak przyznaje, że w czasie seksu ze swoim partnerem nie doświadcza orgazmu lub doświadcza go rzadko. Nie czują się jednak z tego powodu nieusatysfakcjonowane – mówią, że ich przyjemność trwa długo i wcale nie musi kończyć się finałem.
– Orgazm nie równa się satysfakcja, satysfakcja nie równa się orgazm, więc oczywiście może tak być. Ja jednak radzę, by kobiety nie rezygnowały ze swoich orgazmów, a uczyły się jak doświadczać przyjemności z tą drugą osobą – orgazm jest bardzo więziotwórczy. Kiedy w sypialni nam jest fajnie, to fajniej jest także na płaszczyźnie relacji – wyjaśnia.
Musimy jednak zmienić punkt ciężkości w myśleniu o seksie – nadal myślimy o finale stosunku jako o momencie męskiego orgazmu.
Wykreowane jest to także na płaszczyźnie filmów pornograficznych, które każą nam myśleć o wytrysku jako o euforycznym i satysfakcjonującym dla obojga zakończeniu stosunku. Seks powinien skończyć się wtedy, gdy obydwaj partnerzy będą równo zadowoleni.