Pro-ana ("profesjonalna anoreksja") jest stylem życia, który zakłada anoreksję jako świadomy wybór. Rozumiem, że w tym miejscu wielu może zarzucić mi, że głodówki, które mogą skończyć się śmiercią nie należy nazywać stylem życia. Musimy jednak wziąć pod uwagę, że dziewczęta, które się na to decydują posługują się takimi właśnie terminami. Dla nich jest to filozofia, świadoma decyzja, sposób na poradzenie sobie z niesfornym ciałem.
Lekka jak motylek Dziewczęta-motylki "spotykają się" głównie w Internecie i mają swoje patenty na to, by nikt szczególnie nie zwrócił uwagi na to, w jaki sposób dążą do perfekcji. Napisałam „dziewczęta”, bo one znacznie częściej niż chłopcy decydują się na taką metodę. Te, które pod wpływem przekazów medialnych, zdjęć idealnych sylwetek celebrytek, ale również własnych kompleksów i słabości nie potrafią inaczej radzić sobie w swoim środowisku i w głodówkach widzą szansę na sukces. Tym bardziej, gdy na ich skuteczność mają dowody - koleżanki z sieci, które chudną w ekspresowym tempie. I chociaż często nie znają się bezpośrednio, ufają sobie, wymieniają się doświadczeniami oraz mają znak rozpoznawczy - czerwone bransoletki. Na jednej ze stron napisane jest, że wystarczy uśmiech wsparcia, nie trzeba poznawać się poza światem wirtualnym.
Niestety, jak wskazały badania Rebeki Peebles, wirtualna gloryfikacja anoreksji i tworzenie się wokół niej społeczności wpływają na pogłębianie choroby. Na stronach internetowych wokół pro-any nie używa się jednak słów związanych z chorobą czy zaburzeniem. Wyeliminowanie jedzenia ze swojego życia jest raczej tożsame z silną wolną, determinacją, osiąganiem celów i motywowaniem się do działania. Chociaż, żeby oddać sprawiedliwość, na witrynach znaleźć można definicje anorexia nervosa i bulimia nervosa, konsekwencje zaburzeń, a także osobiste wyznania „czym dla mnie jest pro-ana”, a wśród odpowiedzi są „śmierć, dramat, zniszczone życie”.
W grupie siła
Chociaż do wielu for internetowych i grup dyskusyjnych dostęp mają tylko motylki, w sieci nietrudno znaleźć porady, przepisy, motywacyjne teksty kultury czy nawet modlitwy, które wspomagać mają proces chudnięcia. Społeczność ma również swój dekalog, przykazania i zbiór zasad. Można w nich znaleźć zapisy, że „nic nie smakuje tak cudownie, jak świadomość, że chudnę”, głód to przyjaciel, a jedzenie jest słabością, nieprzyjmowanie pokarmów powoduje, że jesteśmy inni/lepsi od przeciętnego człowieka, a wszystko, czego nie zjemy przybliża nas do ideału.
Dzięki konkretnym wskazówkom, jak przyznają same zainteresowane, czują wsparcie, zrozumienie i jest im łatwiej w świecie, który jest przeciwko nim.
Każdy jednak zdaje sobie sprawę, że całkowite odstawienie pokarmu wiąże się z nieprzyjemnościami. Czym innym jest oczyszczająca 2-3 dniowa głodówka, przeprowadzona pod kontrolą specjalisty, a czym innym założenie, że w ogóle nie będę jeść. A w opiniach wielu dziewcząt tak właśnie funkcjonuje pro-ana i dlatego pojęcie „stylu życia” wydaje się stosunkowo trafnie opisywać sytuację. Dla motylków najważniejsze jest osiągnięcie szczęścia, a to bezpośrednio łączy się z atrakcyjną sylwetką.
Atrakcyjny wygląd
Na stronach związanych z ruchem można znaleźć długie listy z zaletami drobnej sylwetki i małą liczbą kilogramów na wadze. Dlatego przeczytać możemy, że bycie szczupłą jest ważniejsze od bycia zdrową. W tym celu warto zrobić wszystko, ale właściwie i tak nigdy nie będzie on osiągnięty, bo nie ma czegoś takiego jak „zbyt szczupłe ciało”, a niejedzenie jest oznaką silnej woli. Wśród porad znaleźć można chociażby nieustanne picie wody, powolne jedzenie czy picie kawy na czczo, a wszystko po to by walczyć z poczuciem głodu.
Dziewczyny biorą sobie to do serca, wymieniają się przepisami na sałatkę z arbuza, mizerię czy zupę z ogórka zielonego, zalecają dużo ćwiczeń i ruchu (dobrze jest iść samotnie na basen, żeby znajoma osoba nie zachęcała nas do jedzenia po wysiłku). Dzielą się również "przepisem na Anę", w której skład wchodzi:
Dziewczyny, jak oszukać rodziców?
Pytania o to, jak radzić sobie z niewygodnymi pytaniami czy podejrzeniami najbliższych spowodowały, że dziewczęta wokół pro-ana wymyśliły całą serię wymówek i działań, dzięki którym nikt nie stanie im na drodze do sukcesu. Poznanie tych sposobów może pomóc niektórym rodzicom w rozpoznaniu problemu. Nieraz czujemy, że dzieje się coś złego, ale nie potrafimy zlokalizować źródła niepokoju. Dlatego, jeżeli masz wrażenie, że twoje dziecko (problem dotyka głównie dziewcząt, jednak nie jest wykluczone, że dotyczyć może również chłopców) chudnie lub niepokoi cię jego zachowanie zastanów się nad kilkoma rzeczami. Takimi sposobami dzielą się dziewczyny w sieci.
1. Okruszki na talerzu. To jednak z metod rekomendowana na blogach związanych z pro-aną. Sprowadza się do „brudź talerze i odkładaj do zlewu, pomyślą że jadłaś”.
2. Wczesne kładzenie się spać – jest to jednocześnie sposób na radzenie sobie z głodem, ale również uniknięcie zachęt do kolacji czy przekąsek.
3. Chowaj jedzenie w pokoju, oddawaj psu, często spaceruj (najlepiej bez pieniędzy), by wyrzucać jedzenie lub powstrzymać głód (przebywanie z daleka od lodówki), staraj się jeść samotnie.
4. Gdy ktoś proponuje ci jedzenie mów, że nie jesteś głodna, już jadłaś (u koleżanki, w restauracji), przechodziłaś zatrucie/źle się czujesz i nie masz ochoty.
5. Kolejna zasada mówi, by prosić rodziców o pieniądze na jedzenie – ci nie nabiorą podejrzeń, a ty kupisz sobie coś fajnego.
Warto również zwrócić uwagę na treści, z którymi zapoznaje się dziecko, które zaczynają pojawiać się w jego otoczeniu. Motylki cenią tzw. thinspiracje, czyli zdjęcia, piosenki, czynności, które nie pozwolą im zapomnieć o celu. Często są to wizerunki kobiet ze zbliżeniami na wypięte biodra czy plecy, tak by widoczne były kości lub odwrotnie – ciała chorobliwie otyłe, by motywowały do działania.
Drugim odłamem pro-any jest pro-mia, skupiająca bulimiczki. Pierwsza grupa różnie nastawiona jest do objadających się dziewczyn, które następnie zmuszają się do wymiotów – dla jednych to okazanie słabości, dla innych odskocznia od kilkudniowych głodówek. Elementem, dzięki któremu „koleżanki Any i Mii” się rozpoznają są bransoletki – czerwony kolor oznacza anoreksję, a fioletowy bulimię. To również może być dla niektórych sygnał, że dbałość o figurę zaszła za daleko.
Smutne i samotne
Smutne, że większość wpisów w sieci aż buzuje od samotności i odrzucenia. Wyżej opisanych porad wiele z motylków nie potrzebuje. Dlaczego? Bo piszą otwarcie, że rodzice i tak mają je gdzieś. Zajmując się sobą i pracą, nie zwracają uwagi czy córka zjadła kanapkę, czy pozbyła się jej w najbliższym śmietniku. Przejrzałam naprawdę wiele stron i forów, które są platformą porozumienia tych dziewcząt.
Na jednym z blogów widnieje wpis z końca 2017 roku. Dziewczyna, która go prowadziła popełniła samobójstwo, a stronę odkryła jej siostra. Napisała: „Widzę te rosnące słupki w statystykach i coraz to nowsze komentarze, dlatego nie mogę tego pozostawić bez wyjaśnienia. Moja siostra od ponad 2 lat tworzyła tego bloga. [...] Była chora, a ja – czytając tego bloga uświadamiam to sobie jeszcze bardziej. Nie miałam pojęcia, że on istnieje, to przypadek, że była zalogowana na tej witrynie. To koniec. Bez względu co ona pisała w tym miejscu – nie idźcie tą drogą. Ona donikąd nie prowadzi.
Źródło: Korzystałam z polskich i zagranicznych blogów, forów i stron poświęconych pro-anie. By wejść na niektóre z nich wystarczy zaznaczyć, że ma się 18 lat, w przypadku innych pojawia się ostrzeżenie o zagrożeniu, dlatego nie podaję linków do konkretnych stron.