Dzień jak co dzień. Prawie, bo noc była nieprzespana dla całej rodziny. Córka nieco blada, słaba, ale tak to jest w chorobie. Jednak tym razem, brak snu był wynikiem wciąż powracających wymiotów. Początek był gwałtowny, potem sytuacja nieco się uspokoiła, ale wystarczyło, żeby niespełna dwulatka wypiła łyżkę wody i można było niemalże odliczać: trzy, dwa, jeden i …chlust.
Rano było lepiej. Dziewczynka była zmęczona, snuła się po domu, w końcu legła na kanapie. O jedzeniu nie było mowy, ale po wypiciu płynów nic się nie wydarzyło. Tata już był w drodze do pracy, mama zaczęła powoli szykować się wyjścia. – Ostatnio co chwilę brałam wolne. A to wirus, a to infekcja, potem był pogrzeb… – myślała – Chyba wszystko wraca do normy, nie zwraca – uspokajała się.
Do drzwi zapukała opiekunka. Powiedziała, żeby się nie martwić, że sobie poradzi. W razie czego przecież zadzwoni. Mama wyszła…
Minęło 10 minut. Telefon wibruje. Stan dziecka wcale się nie poprawia. Po kilkunastu minutach zwróciła… herbatę – tylko to była w stanie przyjąć, a i tak jej organizm szybko pozbył się płynu. Mama była w połowie drogi do pracy, dzwoni do pediatry. Wszystko opisuje ze szczegółami
– Mogę być po 15. Wcześniej mam pacjentów i każdy przypadek jest pilny. Proponuję udać się do szpitala – usłyszała.
– Do szpitala?! – wystraszyła się i jakby obudziła z jakiegoś letargu. – Po co ja do cholery jadę do tej pracy?! Jezu, przecież to może być coś poważnego. Ona może być już mocno odwodniona!
Zawróciła. A potem? Badanie krwi, moczu, kroplówka – najpierw miały być dwie, potem trzy, skończyło się na pięciu, potem USG brzuszka.
– Odwodnienie, zakwaszenie, niski poziom cukru – usłyszała od pielęgniarza, gdy dopytywała, co się dzieje. Po 12 godzinach wróciły do domu. Zatrucie? Wirus? Nie wiadomo. Minęło kilka dni, a ona wciąż się zastanawia, co by było, gdyby jednak tego dnia pojechała do pracy?
Tego nie można lekceważyć
– Jeżeli wskutek infekcji, choroby czy zatrucia, którego następstwem są wymioty, biegunka lub wzmożona potliwość, wydalamy większe ilości wody, a nie jesteśmy w stanie uzupełnić strat, dochodzi do odwodnienia, a więc stanu zagrożenia zdrowia, a nawet życia człowieka. Jest to szczególnie niebezpieczne w przypadku dzieci, u których do odwodnienia dochodzi znacznie szybciej niż u dorosłych – mówi dr Monika Lech, pediatra ze Szpitala Medicover.
– Niedobór wody w organizmie powoduje szybki spadek wydolności, a następnie może dojść do nieprawidłowości w pracy serca, wzrostu temperatury ciała, niewydolności nerek, zaburzeń świadomości, a w skrajnych przypadkach nawet śmierci. Takiej sytuacji nie można lekceważyć, szczególnie gdy dotyczy dzieci. Należy koniecznie zgłosić się do lekarza lub na ostry dyżur – kontynuuje pediatra.
Zalecenia
Według najnowszych wytycznych Europejskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Żywności dzienne spożycie wody u osoby dorosłej powinno wynosić od 2 do 2,5 l, u dzieci natomiast jest nieco mniejsze i zależy od wieku i masy ciała. Warto jednak pamiętać, że w owoce, warzywa, zupy, również zaspokajają jakąś część zapotrzebowania organizmu na płyny. Ważne, żeby regularnie podawać dziecku niewielki ilości wody, by wyrobić w nim nawyk samodzielnego sięgania po nią. To kluczowe, zwłaszcza w przypadku biegunki, wymiotów i gorączki.
Lekarz potrzebny od zaraz!
Trzeba być czujnym. To prawda, że biegunkę czy wymioty możemy leczyć objawowo domowymi sposobami, jednak w przypadku, gdy podejrzewamy odwodnienie, trzeba natychmiast spotkać się lekarzem.
– Rodzica powinien zaniepokoić fakt, że maluch nie jadł i nie pił od dłuższego czasu, jest osowiały, ospały, ale także nad wyraz marudny, niespokojny, płaczliwy bądź wyjątkowo pobudzony. Alarmujące sygnały to też suche, spieczone usta i język, utrata elastyczności skóry, rzadsze oddawanie moczu, który dodatkowo przybiera barwę ciemnożółtą. Charakterystyczny jest również płacz bez łez – mówi dr Monika Lech.
Jeśli wymioty czy biegunka dotyczą niespełna półrocznego malucha, do lekarza trzeba udać się natychmiast, tak samo powinno się postąpić w sytuacji, gdy objawy u starszaka utrzymują się dłużej niż 5 godzin.
Jak podsumowuje doktor Monika Lech: „Najlepiej w takim przypadku zastosować minimum kilkugodzinną obserwację lekarską, wykonać podstawowe badania laboratoryjne, które pozwalają ocenić niedobory elektrolitów i zaburzenia gospodarki kwasowo-zasadowej, a następnie w zależności od wyników badania lekarskiego i badań laboratoryjnych zastosować nawodnienie doustne bądź dożylne przy użyciu płynów kroplówkowych”.
Niestety, czasami to jedyne wyjście, ale przynajmniej otrzymujemy wiedzę o faktycznym stanie dziecka i pewność, że robione jest wszystko, by jak najszybciej wróciło do zdrowia.
W takich okolicznościach organizm wydala znacznie większe ilości wody i już po kilku godzinach może dojść do znacznego jej niedoboru. To normalne, że kiedy malec źle się czuje, nie ma apetytu i nie chce pić. Jednak aby nie dopuścić do odwodnienia, starajmy się zadbać o to, by regularnie podawać dziecku małe ilości płynów. W takich sytuacjach powinniśmy podawać płyny obojętne, często, małymi porcjami, na przykład łyżeczką. W przypadku biegunki, gdy nie towarzyszą jej intensywne wymioty, powinno się podawać dziecku tak zwane doustne płyny nawadniające, czyli wzbogacone w elektrolity i glukozę. Są one dostępne w aptekach bez recepty.