Tę wrodzoną – maluchy dostają od mamy. Odporność nabywają będąc jeszcze w brzuchu. Przez łożysko przechodzą wszelkie przeciwciała, mające chronić malucha nawet 9 miesięcy od przyjścia na świat albo i dłużej, w przypadku gdy jest karmione piersią. Dziecko kończy rok i jego organizm zaczyna się usamodzielniać, produkować przeciwciała walczące z wrogiem.Odporność zależy od genów, odżywiania i przyzwyczajeń. Jasne, że w pierwszym przypadku nic się nie da już zrobić, ale… Jeśli my zawsze cieszyliśmy się dobrym zdrowiem, a nasze dziecko łapie wszystko jak leci, gdy tylko zaczyna się jesień lub wraca do przedszkola, to znaczy, że pozostałe czynniki mogą mocno szwankować. A akurat na nie tylko my, rodzice, mamy wpływ. Może się okazać, że nawet zupełnie nieświadomie podejmujemy kroki niszczące, a nie wspomagające organizm naszego malucha.
1. Daj spokój ze spacerami
– Ma katar. Dziś, nie wychodzimy – To wielki błąd! Oczywiście pod warunkiem, że nie ma gorączki.
Najłatwiej osłabić odporność malucha właśnie przez unikanie spacerów. – Za zimno, mokro, przewieje go – drugi błąd! Po pierwsze, każdemu z zatkanym nosem łatwiej oddycha się na powietrzu, to przynosi dziecku ulgę, bo udrażnia mu nos. Przy okazji miło spędza czas, a może i po kałużach poskacze? Aktywność na powietrzu najlepiej hartuje organizm, ale trzeba być konsekwentnym. Codziennie, godzinka, dwie. No chyba że jest -20 stopni. W ramach eksperymentu można wyskoczyć na chwilkę, ale lepiej nie przesadzać.
2. Daj spokój z otwieraniem okien, przecież jest zimno
Raz, twa, trzy i infekcję masz ty! Albo prędzej twój maluch. Jeśli codziennie nie przewietrzysz porządnie mieszkania ( a najlepiej zrobić solidny przeciąg, oczywiście jak wychodzicie z domu, np. na spacer, do sklepu), stwarzasz idealne warunki bakteriom i wirusom, zwłaszcza jak rozpoczął się już sezon grzewczy. Jednym słowem, zapraszasz je do siebie i pomagasz im w rozmnażaniu. A co? Niech się rozgoszczą!
3. Niech je tylko to, co chce
Na obiad zamów pizze, a potem deser – cukierki i ciastka. Na kolację chce jeść tylko tosty? Dobra, czemu nie. To rób mu je codziennie.
A tak na serio, jeśli zdarza wam się olewać kwestie odpowiedniej ilości owoców i warzyw sporadycznie, to wiadomo, że świat się nie zawali. Ale jeśli dziecko nie może się pochwalić świetną odpornością, śmieciowe jedzenie to poważny błąd.
Śmiało, odpuść produkty bogate w witaminę C,A (np. papryka, pomidory, kalafior, marchew, brokuły). Odpuść składniki bogate w żelazo, cynk, również cebulę, czosnek ,czy miód, a może niedługo wirus zapuka do waszych drzwi? Albo przyjdzie razem z twoim maluchem z przedszkola, na dłuższe odwiedziny.
4. Czym ciepła chata bogata
Temperatura powyżej 22 °C w domu, do tego maluch ubrany tak, żeby notorycznie miał wilgotny, ciepły kark – to kolejna dobra recepta na wysłanie zaproszenia do mikroorganizmów chorobotwórczych i w konsekwencji, złapanie infekcji. Pamiętaj, że przyzwyczajając dziecko do chłodu, uodparniasz je. No, ale ty, przecież tego nie chcesz…
5. Antybiotyk lekarstwem na wszystko
Katar, kaszel, lekko podwyższona temperatura? A niech to będzie antybiotyk! Od razu. On, co prawda przegoni tych natrętnych gości atakujących organizm dziecka i postawi na nogi, ale niebawem zaprosi nowych, co by nie było nudno. Bo w konsekwencji osłabi organizm i uodporni na leki, kiedy będą naprawdę potrzebne.
"Jemy za mało warzyw i owoców, za dużo tłuszczów i żywności przetworzonej. W związku z tym nie dostarczamy organizmowi potrzebnej ilości witamin i minerałów, które chronią nas przed chorobami.”