Prawo autorskie: awrangler / 123RF Zdjęcie Seryjne
Prawo autorskie: awrangler / 123RF Zdjęcie Seryjne
REKLAMA
Pracowałam w jednej z wielkich firm na wysokim stanowisku. Byłam dyrektorem sprzedaży na teren całego kraju. I byłam prześladowana. Nie boję się użyć tego sformułowania. Moim oprawcą był dyrektor generalny, który jednocześnie był współwłaścicielem firmy. Poza tym, że czułam się prześladowana, byłam również zastraszana.
Przykładów takich zachowań ze strony mojego pracodawcy mogę podać wiele. Wielokrotnie w rozmowach prowadzonych cyklicznie, które były moim cotygodniowym obowiązkiem, pojawiały się komentarze i rażące propozycje. Podczas jednej z firmowych imprez moja dłoń przy powitaniu została przytrzymana. Mój komputer za pomocą programu był notorycznie śledzony, moje rozmowy kontrolowane. Pomimo wielu lat pracy na stanowisku managera to mnie paraliżowało. Doszło do zastraszania i insynuacji, że zostanie mi zmieniona umowa (aneks już w teczce) na niższe wynagrodzenie zasadnicze. Gładzenie i ściskanie podczas rozmowy mojego ramienia, dwuznaczne spojrzenia na spotkaniach. Przełożony zaczął wyznaczać mi spotkania w piątki o 18.00, po których miałam do domu jeszcze 400 km.[/i]
Po 10 miesiącach, w momencie przedłożenia trzeciej umowy o pracę poddałam się. To co działo się ze mną doprowadziło do depresji, tak silnej, że musiałam brać leki. Kochałam swoją pracę, ale przez takie sytuacje nie mogłam sobie pozwolić na kontynuowanie jej. Przez kolejny rok nie mogłam znaleźć innej. Powoli zbierałam się w sobie aby dalej funkcjonować. Niestety, kobiety na stanowiskach managerskich - silne, skoncentrowane na celu, do tego uśmiechnięte i ładne napotykają na takich psychopatów w organizacjach.
Z perspektywy czasu wiem, że podjęłam trudną ale słuszną decyzję. Wiem też, że nie zrobiłam nic złego i w żadnym stopniu nie prowokowałam tych zachowań. I jest mi przykro…”