Jest młoda. Jest ładna. I jest mądra. Niemożliwe? Możliwe. Wbrew powszechnej opinii, uroda i inteligencja idą w parze. A nasza bohaterka (nazwijmy ją Anną) jest tego świetnym przykładem.
Ludzie zazwyczaj rzucają pracę w korpo, aby założyć własny biznes. Ania wręcz przeciwnie. Chciała wreszcie mieć czas dla siebie, pracować od – do i mieć wolne weekendy. I miała. Drzwi do świata korpo stanęły przed nią otworem. Pewnym krokiem przekroczyła próg i…zderzenie z rzeczywistością zabolało.
Nie, nie chodzi o to, że dużo pracy. Nie, nie chodzi też o to, że za niewielkie pieniądze. Chodzi raczej o „Kotek, masz ochotę?”, „Skarbie, nie bądź taka skwaszona”, „Masz naprawdę duże oczy”.
Tak, seksistowskie żarty. Uwagi, których w pracy nie chce słyszeć żadna kobieta, a słyszy prawie każda.
Są kobiety, po których głupie, seksistowskie żarty spływają jak po przysłowiowej kaczce, a nawet wywołują rozbawienie. Są takie, które takie zachowanie boli, ale chowają głowę w piasek i cierpliwie znoszą idiotyczne zachowanie współpracowników. Są również i takie, które śmiało stają w ringu i na głupi żart reagują celną ripostą. Nie zapominajmy jednak o tej grupie pań, które mają nasze największe poparcie. To te, które otwarcie mówią, że im się to nie podoba nie przebierając przy tym w słowach.
-Apel do wszystkich panów jest jasny: Zejdźcie na ziemię. Tak, mam duże cycki. Tak, wiem, że wy takich nie macie. Nie oznacza to jednak, że możecie rozbierać mnie wzrokiem za każdym razem, gdy „przypadkowo” na siebie wpadniemy. Patrz mi w oczy, nie w cycki – mówi Ania.
Ania praktycznie każdego dnia spotykała się z niewłaściwym, krzywdzącym zachowaniem swoich kolegów z pracy, którzy pojęcia nie mają, czym jest dobre wychowanie, i że w miejscu pracy dobrze przestrzegać jest kilku prostych (!) zasad.
-Na porządku dziennym były uwagi typu: „Te nogi to masz aż do ziemi” albo „Wczoraj wyglądałaś korzystniej. Pamiętaj Aneczka: im krótsza spódniczka, tym większy sukces”. I choć parzenie kawy nie należało do moich obowiązków, słyszałam: „Maleńka, skocz po kawę. Jesteś kobietą, parzenie kawy masz we krwi”.
-Ratunku szukałam u innych kobiet. Gdy pytałam, czy one także są poniżane, słyszałam: "Poniżane? To tylko żarty. Nie przesadzaj. Lepiej odpuść, nie psuj atmosfery". Nie psuć atmosfery? Atmosferę psuł Wojtek, który ocierał się o mnie, gdy stałam przy kserokopiarce bo niby nie miał miejsca, żeby przejść!".
Kiedy kolega niby przypadkiem wylał na jej bluzkę sok i z prędkością światła sięgnął po ściereczkę, aby wytrzeć mokre plamy ulokowane akurat na jej biuście, nie wytrzymała.
-Dyrektor nie był zadowolony z moich nagłych odwiedzin i tego, co miałam mu do powiedzenia. Usłyszałam, że dramatyzuje i wymyślam. Że wystarczy zwrócić uwagę i po sprawie. Wystarczy? OK.
Drodzy Panowie,
nie jesteśmy zwierzątkami, abyście mówili do nas: Misiu i Kotku. Nie jesteśmy też waszymi "Skarbami" i "Kochaniami". Mamy biust i mamy też tyłek i nie mamy na nich napisane: "Klepnij mnie", "Dotknij mnie". Przekroczyć granicę dobrego smaku jest bardzo łatwo. Chcesz być taki zabawny i błyskotliwy? Opowiedz żart, z którego oboje się pośmiejemy. Serio! Rusz głową.