
Rodzice, którzy do mnie przychodzą wiedzą, że czekoladowe bądź pseudo miodowe płatki śniadaniowe są niezdrowe, często jednak bywają przekonani, że już zwykłe kukurydziane, to samo zdrowie.
Czy nie chcąc ponownie przechodzić dyskusji nad talerzem nie nałożyliśmy mu surówki?
Rodzice chyba największy problem mają z konsekwencją. Jeśli dziecko raz, drugi czy piąty nie zje fasolki, to nie znaczy, że nie zje jej za piętnastym razem. Próbujmy, maluchy są zmienne. Nie mówmy przy dziecku ¬ nasz syn czy córka nie je warzyw, bo nie lubi, gdyż tym samym dajemy mu przyzwolenie na ich niejedzenie
To zróbmy prosty rachunek sumienia. Co zjadło pierwsze - frytki czy rybę, chipsy czy kaszę gryczaną, wypiło colę czy ugryzło kiszonego ogórka? Czy chętnie chwyta jabłko? Ile wizyt w knajpach z fast foodami macie za sobą, a ile wspólnych obiadów w restauracji, gdzie nie serwują hamburgerów?
Rodzice często bywają zaskoczeni efektami, kiedy proponuję im, by przestali dawać dziecku słodkie napoje, bo nagle dzieci chudną, a niejadki mają większy apetyt. I nie chodzi o to, żeby dziecku odmawiać słodyczy, a nawet chipsów, ale żeby nauczyć go naturalnego umiaru.