Toksyczne matki, to nadal tabu. Temat kojarzony jedynie z rodzinami patologicznymi. Dlaczego nie widzimy tej toksyczności na co dzień w naszych relacjach? Toksyczność okalecza. Sprawia, że zostaje w nas na całe życie. Pojawia się gdy jesteśmy dziećmi i sukcesywnie wyniszcza nasz organizm. Upośledza nas życiowo.
Urodziłam Cię więc należysz do mnie Toksyczne matki często mówią, że należy im się szacunek. Przecież to one wychowały dziecko, dały mu dach nad głową, jedzenie, możliwość uczenia się w dobrej szkole. W zamian wymagają jedynie posłuszeństwa. I nie ma znaczenia fakt, że jesteś już dorosły.
Matka. Mówią jest tylko jedyna. Kocha. Nie ocenia. Bezwarunkowo akceptuje. Co za bzdura! Jak można tak chrzanić! Matka jest takimi samym człowiekiem jak każdy inny. Matka to tylko słowo. To od kobiety, która urodziła dziecko zależy, czy “matka” będzie znaczyło coś więcej.
Tyle razy płakałam przez Ciebie w poduszkę. Tyle razy moje serce biło mocno z nienawiści do Ciebie. Tyle razy niesprawiedliwie mnie oceniłaś i ukarałaś. Tyle razy niszczyłaś mnie i moje dzieciństwo. Tyle razy katowałaś mnie uwagami na temat mojego wyglądu. Ty - toksyczna matko. Ile razy jeszcze to zrobisz?
Nigdy nie zapomnę Ci...
Kłótnia. Niemiłe słowa. Wypowiadane pod wpływem emocji i nerwów. Potem żal. Za słowa, które wypowiedziane w pośpiechu ranią. Nigdy nie zapomnę Ci jak płakałam w poduszkę w nocy. Starałam się bezgłośnie wykrzyczeć cały ból jaki zadawałaś mi słowami. Łzy nie miały już znaczenia. Nauczyłaś mnie, że płacz nie jest niczym innym jak oznaką słabości.
Słabością są też uczucia. Każda emocja okazywana na zewnątrz jest słabością. Nie mów kocham - bo cię wykorzysta i zrani. Nie mów, że jesteś smutna - nie obarczaj innych swoimi problemami. Nie mów, że się to cię rani - poznają Twoją słabość. Tego też mnie nauczyłaś. Dlaczego?
Dlaczego toksyczna mamo to zrobiłaś? Dlaczego tak skrzywdziłaś, kiedyś małą rezolutną dziewczynkę, teraz dorosłą kobietę, która nie potrafi czuć… Skutecznie oddzieliłaś mój rozum od serca.
Zawsze już będę zimno kalkulować zanim wejdę w związek. Zawsze skupię się na tym co mogę dostać, a co stracić. Zawsze będę patrzeć na cierpienie innych osób ze współczuciem, ale nigdy nic z tym nie zrobię. Okaleczyłaś mnie na całe życie. Zniszczyłaś każdą drobinę miłości, którą miałam w sercu.
Przekraczałaś granice
Twoja krytyka zawsze bolała i boli. I choć konstruktywna i prowadząca do wniosków, która pomaga uczyć się na błędach, jest potrzebna, to bardzo łatwo przekroczyć granicę, Ty mamo ją przekraczałaś. Co się wtedy działo?
Niszczyłaś moją samoocenę, poczucie własnej wartości, przekraczałaś granice, umniejszałaś moje znaczenie. Aż przyszedł moment, w którym Twoja każda kolejna uwaga była przyjmowana bezrefleksyjnie, bo wykształcił się u mnie mechanizm obronny - “już zawsze będę NIEdoskonała”.
Nikt nie jest doskonały i każdy z nas spotkał się choć raz z niesprawiedliwym traktowaniem i oceną. Tak bywa. Matki też ludzie. Czasem mają prawo się wkurzyć i powiedzieć coś, czego potem żałują. Jednak zawsze w takiej sytuacji powinna pojawić się refleksja. Chwila zastanowienia nad tym, jak to odbije się na dziecku.
Matka wiecznie krytykująca Jestem dorosłą, mądrą dziewczyną. Jestem zaradna życiowo i nie można mi zarzucić lenistwa. Jestem zorganizowana, mam poukładane życie. Skończyłam studia, znalazłam pracę. Jestem psychologiem. Jednak ciągle czuje niedosyt. Jaki? Czuje niedosyt wszystkiego.
Czuje się:
- niedostatecznie ładna
- za gruba
- zbyt głupia
- wiecznie niezorganizowana
- niesamodzielna
- niepewna siebie
- leniwa
Dlaczego? Ponieważ mamo zawsze mnie krytykowałaś. “Jesteś za gruba, schudnij”, “Jesteś leniwa, weź się do roboty”, “Do niczego w życiu nie dojdziesz”, “Jak będziesz miał takie oceny, to pójdziesz kopać rowy!”. Wierzyłam w to, co mówiłaś, na tyle by wykształcić w sobie gigantyczne kompleksy i niską samoocenę. Moja relacja z Tobą była toksyczna.
Kiedy Twoja krytyka przekraczała granice?
Gdy była niesprawiedliwa - wyciągałaś wnioski na podstawie jednego zdarzenia.
Gdy dotyczyła spraw, na które nie miałam wpływu
Gdy dotyczyła wyglądu - “Kocham Cię więc nie będę kłamać, jesteś za gruba, musisz schudnąć", "Spójrz jak wyglądasz, kiedyś byłaś taka szczupła".
Gdy uogólniała - gdy na podstawie jednej porażki, odnosiłaś ją do całokształtu. “Nie zaliczyłaś klasówki, jesteś leniem i w ogóle się nie uczysz”.
Gdy była straszeniem - “do niczego się nie nadajesz, nie poradzisz sobie w życiu”.
Gdy porównywała mnie do innych - “Zobacz na innych, mają gorzej, a sobie radzą. Tylko Ty nie potrafisz”.
Nigdy Ci tego nie powiem
Tak wiele mam Ci do powiedzenia i tak niewiele mam odwagi by to zrobić. Najgorsze, że nie nauczyłaś mnie posiadania tej odwagi. Nigdy nie będę umiała zebrać się w sobie i Ci to wyrzucić. A należy Ci się…
I w tym momencie myślę sobie, że to wszystko co powiedziałam jest takie niesprawiedliwe, że przecież jesteś moją matką i mnie wychowałaś. Wstawałaś do mnie w nocy, karmiłaś mnie piersią, walczyłaś ze zmęczeniem i snem kiedy płakałam w nocy, bo miałam kolki, starałaś się żebym miała odpowiednie warunki do życia, dałaś mi dach nad głową, łóżko, pokój, misia.
Taka właśnie jest ta toksyczność. To rozdwojenie jaźni. Nienawidzę Cię i kocham. Nie szanuję i podziwiam. Nie chce Cię widzieć i pragnę się przytulić. Tak miotam się między tymi skrajnościami i nie wiem gdzie jest moje miejsce. Nie wiem… Czy kiedyś je znajdę? Mamo, odpowiedz.
Zastanów się czy, gdy byłeś mały, mama mówiła Ci... ....że jesteś nie dość dobry?
...że jesteś bezwartościowy?
...że bez Ciebie nie może żyć?
... że jesteś jej najlepszym przyjacielem?
...że tylko ty ją rozumiesz?
...że nie poradzi sobie bez Ciebie?
...że nigdy nie będziesz wystarczająco doskonały?
...że nie poradzisz sobie bez niej?
...że nie potrafisz sam czegoś zrobić i potrzebujesz jej pomocy?
..że urodziła Cię i wychowała, dlatego należy jej się szacunek?
...że zawsze to ona ma rację?
A teraz pomyśl, czy odpowiedziałeś TAK na większość pytań? Czy jesteś dzieckiem toksycznej matki?