Fot. beerkoff / 123RF Zdjęcie Seryjne
REKLAMA
Całą ciąże znosiłam bez najmniejszego problemu. Mogłam góry przenosić, chciałam nawet myć okna ;).
10 marca wszystko przebiegło bardzo szybko, rutynowa kontrola, zanikające tętno, szybki przejazd do szpitala i cesarskie cięcie.
Tamtego dnia dorośliśmy, przeszliśmy szybki kurs pokory. Moja pierwsza rozmowa z lekarzem prowadzącym i okazało się że jedynie układ wzroku mojego dziecka nie prowadzi go do śmierci, najwyżej będzie ślepy....
Pierwszy miesiąc to codzienna modlitwa naszej całej rodziny, później było już lepiej. Po 2 miesiącach i 3 dniach z wagą 2136g wyszliśmy ze szpitala. Każdy dzień jest darem. Mamy cudownego, zdrowego syna. Nie pamiętam respiratora, sepsy, kolejnych transfuzji, pamiętam że nie mogłam dotknąć mojego syna, nakarmić piersią.
Pamiętam że gdy był chory musiałam go zostawić pod opieką obcych kobiet, co prawda przecudownych, ale obcych, że każde przytulenie było małym błogosławieństwem.
Kochamy Kacpra najmocniej na świecie i zrobimy wszystko by ten Maluszek został Wielkim i Dobrym człowiekiem.
Barbara Kołowrocka