Młodszy kochanek? Są lepsze sposoby na kryzys! Opanuj się kobieto! Ile ty masz lat? 43. Tyle właśnie mam lat. O sobie słyszę też: „rycząca czterdziestka” albo „dobra konserwa”. To komplementy? Można się obrazić, ale ja puszczam je mimo uszu.
Mogłabym też śmiało powiedzieć, że „w życiu mi nie wyszło”. Bezdzietna, po rozwodzie, ale z pracą. Przyjaciele? Garstka. Większość zamężna/żonata z dziećmi przy boku, które mimo że świat smoczków i pieluszek dawno mają za sobą, wciąż trzymają się matczynej spódnicy.
Radzę sobie. Jestem kobietą dojrzałą, odpowiedzialną, zaradną, świadomą siebie. I co najważniejsze – już wiem, czego pragnę.
Wolę młodszych facetów
Kiedy poznałam Michała, świat nie zawirował, strzała Amora mnie nie trafiła, nie miałam też motyli w brzuchu ani tych wszystkich innych bzdur, o których często można przeczytać. Miłość? Przereklamowana. A jeszcze taka do grobowej deski? Dajcie spokój!
Spodobał mi się. I ja jemu też. Szybko wylądowaliśmy w łóżku bez niepotrzebnych zapewnień, że teraz już zawsze i na zawsze razem. „Masz już 18 lat?” – musiałam zadać to pytanie. „Nawet ciut więcej” – usłyszałam. Przeciwwskazania? Absolutnie!
Nie zrozumcie mnie źle. Nie marzę już o białej sukni, długim welonie, o wieczorach z kieliszkiem czerwonego wina i facetem obok, jak i romantycznych wypraw z ukochanym. Nie bawią mnie poradniki jak ocalić związek przed „wypaleniem”, albo co zrobić, żeby on mnie zawsze kochał. Z pewnych rzeczy po prosu się wyrasta.
Nie myślcie, że nie próbowałam
Jeszcze kilka lat temu uparcie twierdziłam, że dojrzałej kobiecie przystoi wyłącznie dojrzały mężczyzna. W moim przypadku byłby to mężczyzna po przejściach. Miałby się starać? Zabiegać o mnie? Już to przecież przeżył. On nie chce samotności, ja zapewne też nie chce, jaki więc problem? Ano taki, że dojrzały, stateczny mężczyzna po przejściach jest po prostu nudny. W łóżku, rzecz jasna.
Zanim poznałam mojego 27-letniego Michała, spotykałam się z kilkoma „doświadczonymi życiem” mężczyznami. Elokwentni, towarzyscy, potrafiący obronną ręką wyjść z każdej sytuacji – no, prawie każdej. A seks? Najwidoczniej panowie „po przejściach” przyzwyczajeni byli, że to kobieta im usługuje. Przejmowałam więc inicjatywę, a w duchu liczyłam, że kolejnym razem mój doświadczony partner pokaże na co go stać. Płonne nadzieje!
Rozmawiałam, naprowadzałam, pokazywałam i wciąż miałam wrażenie, że mój seksualny partner, potencjalny towarzysz reszty życia myśli, że składam się wyłącznie z cycków i ci*ki. Poddawałam się, bo po co walczyć? Nie mam już na to siły.
„Starszy mężczyzna doskonale wie, czego pragnie kobieta” – przeczytałam w sieci i zgodzić się nie mogę. Starszy mężczyzna doskonale bowiem wie, co zrobić, aby w życiu było mu dobrze. Jemu. Wyłącznie. Niby bardziej doświadczony? Raczej zbyt pewny siebie.
A ja mam dość tych zbyt pewnych siebie, doświadczonych i po przejściach, którzy do związku nie potrafią już wnieść niczego świeżego. Pozycja? Tylko jedna, bo dlaczego nie iść dobrze znanymi, utartymi ścieżkami? Nowości? Wstyd o nich nawet pomyśleć. A poza tym…ze świecą szukać dobrze „zakonserwowanego” doświadczonego życiem, starszego pana.
Nikt mnie dziś nie przekona, że starszy mężczyzna to lepszy mężczyzna
Szukam wyłącznie młodszych kochanków. Ich energii, radości, zapału, jeszcze młodzieńczych błędów, niepewności, nieśmiałości i chęci do życia.
Kiedy słyszę: „O czym z nim rozmawiasz?” – nie tłumaczę. Trochę z przekąsem, trochę z przymrużeniem oka, odpowiadam: „A po co mam z nim rozmawiać? Jest tak wiele innych rzeczy, które świetnie nam wychodzą”.Choć w rzeczywistości potrafimy rozmawiać godzinami i wzajemnie się słuchać, nikogo nie muszę o tym przekonywać.
Nie myśl też, że moją misją jest nauczyć tego młodego, niewinnego mężczyznę dobrego seksu. On nauczy się go sam eliminując przy okazji z mojego życia nudę.
Wyzbyłam się już kompleksów. Dziś seks z młodszym mężczyzną jest dla mnie świetną terapią odmładzającą. Czy powinnam za to przepraszać? A czy nie o szczęście i spełnienie w życiu chodzi?
I chyba dużo prawdy jest w słowach, że ochota na seks u kobiet wzrasta wraz z wiekiem, a u mężczyzn słabnie... Dlaczego nie miałybyśmy tego wykorzystać?