Takich rodziców nianie nie znoszą. Jedno słowo i z miejsca kończą współpracę

Anna Borkowska
14 kwietnia 2025, 13:01 • 1 minuta czytania
Nianie widzą więcej, niż myślisz – i nie zawsze milczą. Czasem jedno zachowanie rodzica wystarczy, by podjęły decyzję o odejściu. Choć uśmiechają się przy dzieciach, w głowie już układają list pożegnalny. O jakich sytuacjach mowa?
Jedno zachowanie rodzica i niania znika bez śladu. fot. pl.123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Niania to nie pluszak do zabawy

Nianie to nie są "panie do zabawiania dziecka", jak niektórzy wciąż zdają się o nich myśleć. To osoby, które często spędzają z naszymi dziećmi więcej czasu niż my sami. Wchodzą do naszego domu, poznają codzienność, emocje, rytuały – i próbują się w tym odnaleźć, zachowując profesjonalizm i dystans, ale też serce. Bo bez serca nie da się być dobrą nianią. Tylko że… ten zawód to nie wolontariat. To praca, za którą należy się uczciwe wynagrodzenie i szacunek.


W sieci zrobiło się głośno o nagraniu TikTokerki @busy_bunnies, która na co dzień pracuje jako niania. Postanowiła ona podzielić się tym, co zwykle zostaje za kulisami uśmiechów i miłych SMS-ów od rodziców. I nie była to laurka.

"W dzisiejszych czasach jestem dość wybredna, jeśli chodzi o klientów. I mam ten luksus, że mogę taka być. Robię to dla swojego spokoju. Staram się być w partnerskich relacjach z rodzicami i pielęgnować je, szczególnie jeśli mam z kimś pracować długoterminowo" – powiedziała.

Kiedy niania mówi "dziękuję, ale nie"

Okazuje się, że nianie też mają swoje granice. I całe szczęście. TikTokerka jasno mówi, że na pewno nie podejmie współpracy z trzema typami klientów:

Dodała też, że irytują ją nawet drobne spóźnienia – nie dlatego, że jest drobiazgowa, ale dlatego, że to kwestia szacunku.

Jako osoba stojąca z boku, ale też mama, muszę przyznać, że rodzice często zapominają, że niania nie jest na każde zawołanie. Że ma swoje życie, rachunki, emocje. Że to, co robi, wymaga zaangażowania, cierpliwości i odpowiedzialności.

Zatrudniając nianię, oddajemy jej najcenniejsze, co mamy, czyli nasze dziecko. Dlaczego więc tak często traktujemy ją jak usługodawcę, któremu można "urwać stówkę", albo zadzwonić w piątek o 21 z nowym grafikiem?

Czytaj także: https://mamadu.pl/195344,ciagle-czekam-na-spoznionych-rodzicow-jestem-niania-a-nie-sila-robocza