Mówimy "rozbita rodzina" i myślimy o rozwodzie. Nie tak wygląda cała prawda

Magdalena Woźniak
14 marca 2025, 13:46 • 1 minuta czytania
Definicja rodziny zmienia się na przestrzeni lat, tak jak zmienia się wszystko. Jesteśmy coraz bardziej świadomi i wykształceni, doświadczamy świata na głębszym niż dotąd poziomie. To wszystko i wiele więcej wpływa na naszą perspektywę.
Rodzina jest szerokim słowem, w którym mieści się więcej niż dwoje serc. Fot. Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Rodziną może być ktoś, z kim nie dzielimy więzów krwi. Miłością darzyć można przyjaciół, "rodzeństwo z wyboru", ojczyma, pasierbicę. Patchwork nie jest już tabu i rodzina zyskuje inne wymiary.


W związku z tym ulec zmianie powinno również definiowanie rodziny rozbitej. Dotąd zwykliśmy myśleć tak o rodzinie, w której dorośli postanowili wybrać oddzielne drogi, zakończyć związek. Rodzice się rozstawali, więc rodzina była "rozbita". Czy na pewno?

Czym właściwie jest rozbicie? Poza tym całkiem dosłownym sensem, poza tym, że coś się rozpada, rozbija, rozdziela. Ok, w tym sensie rozwód jest jakimś rodzajem rozbicia. Oto rozwiązała się więź łącząca dwoje ludzi, wygasło uczucie.

Rodzina jednak, o jakiej ja teraz myślę, to coś więcej niż związek. To dzieci, to babki, dziadkowie, rodzeństwo, przyjaciele. Rodzina jest pojemnym słowem, w którym mieści się więcej niż dwoje serc.

Myślę sobie, że czas na zmianę tego krzywdzącego jednak i pejoratywnego słowa "rozbita rodzina". Myślę sobie, że ono ma wymiar głębszy i rozbicie rodziny może nastąpić w zupełnie oficjalnym małżeństwie, długo przed rozwodem.

Rozbicie

Rozbita rodzina, rozbity dom, to dom, do którego nie chce się wracać. To dom, w którym chronicznie odczuwa się niepokój i lęk. To dom, który generuje przykre doświadczenia, w którym przemoc lub nieporozumienia grają główne skrzypce. Rozbity dom, to taki, w którym nie można zasnąć spokojnie.

Rozbita rodzina to taka, która nie czuje potrzeby, by być obok siebie. By być w połączeniu ze sobą, by doświadczać wspólnie, by rozmawiać. Rozbita rodzina to taka, w której potrzeby poszczególnych osób nie są widziane i nie są zaspokajane. Rozbicie jest wyraźne na tak wielu poziomach, że trudno nawet dostrzec te najmniejsze kawałki, a co dopiero je zebrać i połączyć ponownie.

Tymczasem sam rozwód nie jest definicją rozbitego domu dla dziecka. Nie musi nią być. Rozwód oznacza rozejście się dróg dorosłych ludzi, ale jeżeli jest przeprowadzony z najwyższą uważnością na dziecko, to ono nie jest "rozbite". Nie musi określać siebie, jako osobę z "rozbitego domu".

Ma szansę na dwa domy, na dwoje kochających rodziców, być może nawet na pomnożenie tej miłości, na więcej osób, które będą go słuchać, widzieć, rozumieć. Na stworzenie nowych relacji, być może niezwykle wspierających.

Rodzic, który jest dojrzały i decyduje się na zakończenie swojego związku z drugim dorosłym, nie musi rozstawać się z dzieckiem. Nie musi rozbijać tej relacji. To nie musi tak wyglądać i myślę, że coraz częściej, tak nie wygląda.

Dziecko ma szansę mieć normalne życie w równowadze z wartościowymi relacjami. Ma szansę na spełnienie i dobrobyt, nie ma znaczenia, tylko to, że jego rodzice się rozwiedli. Rozbicie nie wydaje mi się słowem na miejscu. Myślę, że jest już przedawnione, że to już nie tak.

Znam wiele par, które są na to pięknym dowodem. Nikt nie "rozbija" dzieci z wyboru. Dorośli rozstają się, bo uczucie się zmienia, drogi się rozchodzą. To nie rozbicie, to przejście. Świadomy i dojrzały dorosły przeprowadzi przez to przejście dziecko za rękę.

Czytaj także: https://mamadu.pl/185498,od-czego-probujemy-uwolnic-nasze-dzieci-o-sensie-wspolczesnego-wychowania