"Będziesz smażył się w piekle" – powiedziała katechetka. Nowe zasady poirytowały rodziców

Redakcja MamaDu
12 marca 2025, 13:48 • 1 minuta czytania
Gdzie leży granica między nauczaniem a wywoływaniem poczucia winy? Choć szkoła powinna być świecka, w niektórych placówkach księża i katecheci mają ogromny posłuch. Napisała do nas Asia, mama ucznia podstawówki, która twierdzi, że w szkole jej dziecka granica już dawno została przekroczona. Asia nie zamierza tak tego zostawić.
Katechetka zwróciła się do ucznia w bulwersujący sposób. fot. Pawel Wodzynski/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Chciałabym podzielić się bulwersującą sytuacją, która miała miejsce w szkole mojego dziecka. Antek chodzi do trzeciej klasy, szykujemy się do Pierwszej Komunii Świętej. Podczas jednej z lekcji religii katechetka zaapelowała do uczniów, by na czas Wielkiego Postu całkowicie zrezygnowali z jedzenia słodyczy i przekąsek. Nie poprzestała jednak na prośbach – zamiast tego przekonywała dzieci, że jeśli nie zrobią wielkopostnych postanowień, to oddalą się od Boga. Gdy jeden z dzieciaków powiedział, że to "głupie", ta katechetka miała go straszyć, że będzie się smażył w piekle za takie słowa i brak szacunku.


Słowa katechetki to przekroczenie granicy

Gdy usłyszałam o tym od mojego syna, byłam wstrząśnięta. Natychmiast skontaktowałam się z innymi rodzicami i okazało się, że nie tylko moje dziecko wróciło do domu z poczuciem winy i strachu. Kilkoro uczniów zaczęło nawet odmawiać jedzenia słodyczy, bojąc się "kary boskiej". To niedopuszczalne, by w publicznej szkole narzucano dzieciom takie podejście do religii i wymuszano przestrzeganie postnych wyrzeczeń. Ja wiem, że niedługo Wielkanoc, a te dzieci idą do komunii, więc są wychowane w wierze, ale na Boga!

Złożyliśmy oficjalną skargę do dyrekcji, domagając się wyjaśnień oraz interwencji. Niestety, pani dyrektor całkowicie zbagatelizowała nasze obawy. Jak się okazało, prywatnie przyjaźni się z katechetką i podziela jej poglądy. Usłyszeliśmy, że "post to ważny czas duchowej pracy" i "dzieciom nie zaszkodzi trochę wyrzeczeń". Próba rozmowy na temat przekraczania granic i wywoływania w dzieciach poczucia winy została zbyta.

Nie każdy uczeń tej szkoły jest osobą wierzącą, nie każde dziecko praktykuje w taki sposób, jak katechetka by sobie tego życzyła. Szkoła publiczna nie powinna narzucać religijnych zasad, zwłaszcza dotyczących diety i rzekomych grzechów. Oczekujemy, że nauczyciele będą uczyć, a nie straszyć dzieci piekłem. Strasznie mnie to poirytowało, mnie i innych rodziców. Oczywiście w domu tłumaczę Antkowi, że nie musi sobie niczego odmawiać, a do piekła na pewno nie trafi.

Czytaj także: https://mamadu.pl/193976,religia-wazniejsza-niz-matematyka-ksieza-decyduja-nawet-o-planie-lekcji