Nauczycielka: "Rodzice moich uczniów przeszli samych siebie. To nie Dzień Kobiet, to cyrk"

Anna Borkowska
06 marca 2025, 10:32 • 1 minuta czytania
"To miały być zwykłe przygotowania do Dnia Kobiet, ale to, co się wydarzyło, przeszło wszelkie oczekiwania. Rodzice moich uczniów tak bardzo chcieli się wykazać, że całkowicie zapomnieli o symbolice tego święta. Zamiast drobnego gestu zrobił się prawdziwy cyrk" – napisała do nas nauczycielka, Beata.
Takiego zachowania nie przewidziałam nawet w snach. fot. pl.123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

To nie Dzień Kobiet. To cyrk

"Pracuję jako nauczycielka od kilkunastu lat i widziałam już naprawdę wiele. Widziałam uczniów, którzy w ostatniej chwili biegli do kiosku po goździka dla wychowawczyni. Widziałam klasy, które w tajemnicy przygotowywały laurki i wspólny występ dla nauczycielek. Widziałam też rodziców, którzy, chcąc dobrze, delikatnie mówiąc – przesadzali. Ale to, co wydarzyło się w tym roku, przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Dzień Kobiet w mojej klasie zamienił się w istny pokaz luksusu i rywalizacji, a ja zaczęłam się zastanawiać, kto tak naprawdę na tym wszystkim korzysta.


Dzień Kobiet, czyli kto kupi droższy prezent

Dzień Kobiet to – a raczej powinno być – święto pełne ciepła, drobnych gestów i symbolicznych upominków. Zawsze cieszyło mnie, kiedy uczniowie własnoręcznie robili kartki albo wręczali nauczycielkom małe bukieciki. W końcu chodzi o pamięć, o szacunek, o pokazanie, że kobiety w naszym życiu są ważne. W tym roku jednak moi uczniowie nie mieli za wiele do powiedzenia w kwestii prezentów. Wszystko przejęli rodzice. I tak zamiast drobnych upominków, w pokoju nauczycielskim pojawiły się torby z ekskluzywnymi kosmetykami, drogie bukiety w ozdobnych wazonach, a nawet… biżuteria. Tak, dobrze czytacie – biżuteria. Pierścionki, bransoletki, a jedna z koleżanek dostała nawet złote kolczyki.

Gdzie podziała się symbolika tego święta?

Siedząc wśród tych wszystkich upominków, czułam się dziwnie. Z jednej strony miło, że ktoś docenia moją pracę. Ale z drugiej – gdzie w tym wszystkim podziała się symbolika Dnia Kobiet? Od kiedy to święto stało się pokazem materialnego statusu? Czy naprawdę chodzi o to, żeby wręczyć nauczycielce jak najdroższy prezent, zamiast po prostu pokazać, że się ją szanuje i lubi?

Bo przecież w tej rywalizacji nie chodziło o mnie, o koleżanki z pracy czy o inne nauczycielki. To była bitwa rodziców, którzy prześcigali się w tym, kto okaże się bardziej hojny. Czułam się jak przypadkowy uczestnik konkursu na 'najbardziej ekskluzywny upominek dla nauczycielki'.

Kto na tym tak naprawdę zyskuje?

Odpowiedź jest prosta: na pewno nie dzieci. Bo to nie one wybierały te wszystkie drogie prezenty, nie one wręczały je z prawdziwą radością i dumą. One po prostu patrzyły, jak rodzice odhaczają kolejne punkty w swoim wyścigu. A przecież Dzień Kobiet mógłby wyglądać inaczej. Może wystarczyłoby, żeby dzieci same zrobiły kartki, narysowały coś od siebie albo po prostu przyszły i powiedziały 'wszystkiego najlepszego'. To byłyby momenty, które zostają w pamięci. A tak? Mam wrażenie, że za rok znowu dostanę drogi krem do twarzy, który i tak odłożę na półkę".

(Imiona bohaterów zostały zmienione).

Czytaj także: https://mamadu.pl/193349,wychowawczyni-nie-chce-od-rodzicow-pieniedzy-i-prezentow-na-dzien-kobiet