Ładni, dobrze ubrani i zdegustowani własnym dzieckiem. Takie sytuacje to plaga

Magdalena Woźniak
10 lutego 2025, 14:26 • 1 minuta czytania
Niedziela w mieście, słońce oświetla zdecydowanie, nachalnie wręcz, intensywnie białe tynki na jednym z najbardziej prestiżowych warszawskich osiedli. Na patio dwoje młodych ludzi, eleganckich, dobrze ubranych. Między nimi, a właściwie jakby krok za nimi, dziewczynka, mała, może 4-letnia. W małych dłoniach, w rękawiczkach z czerwonymi wisienkami, ściska lalkę.
Poruszamy się niepewnie po niepewnej przestrzeni pełnych niepokoju czasów. Fot. Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Mówi coś, nie do końca słyszę, mówi cichutko.

Odpowiadają jej, słyszę wyraźnie, jestem akurat przy nich…

Najpierw on, zniecierpliwiony, z wyrazem roztargnienia w oczach odpowiada: "Daj już spokój dziecko, tatuś musi iść. Chcesz, możesz tu zostać, ale sama".


Potem ona, jej usta odziane w cielisty mat poruszają się prawie niezauważalnie: "Tak, tata ma rację. Nie rób scen, proszę, chodź".

Dziewczynka patrzy na nich, potem raz jeszcze w stronę placu zabaw, o który najpewniej, chodzi. Niepewnie wyciąga rączkę w stronę otwartej dłoni matki i powłóczy powoli nóżkami. Rezygnacja wymalowana na jej twarzy nie jest najgorsza. Znacznie bardziej rusza mnie smutek i brak zrozumienia, dlaczego właściwie ma iść dalej. Dlaczego właściwie jej prośba została odrzucona?

Chłód

Nie jest tak, że nigdy nie odmawiam swojej córce, zupełnie nie. Nie jest tak, że nigdy nie jestem jednym z tych dwoje. Bez zbędnych wyjaśnień, zmęczona, przebodźcowana, mówię "nie". Zawsze jednak wiem, że to nie wystarcza. I tam w tych zimnie, w słońcu i w chłodzie ich oczu, widziałam, że to nie wystarczy. Takie odpowiedzi, urywanie jej słów i potrzeb, jak odrywanie zbędnej metki.

Myślę, patrząc na takie sytuacje, a jest ich wiele, zbyt wiele, że nie dojrzeliśmy do bycia rodzicami. Być może nikt z nas, tak naprawdę. Często zadajemy sobie pytanie: "czy jestem dobrym rodzicem?". Myślę, że nie jesteś tak dobry, jak myślisz. I oni, ci ładni ludzie z tego elitarnego osiedla, oni również nie są tak dobrzy, jak myślą. Myślę, że ja nie jestem tak dobrą matką, jak mogłabym o sobie myśleć.

Poruszamy się niepewnie po niepewnej przestrzeni pełnych niepokoju czasów. Nie do końca rozumiemy swoją w nich rolę, nie do końca rozumiemy, czego właściwie się od nas oczekuje. Tak dużo na siebie nakładamy, tak wiele, że nie starcza już miejsca na wysłuchanie kolejnej prośby, choćby ona pochodziła z dziecięcych ust. Nie starcza nas już na kolejnego człowieka, a mimo to, decydujemy się na dzieci.

Próbujemy wypełnić sobą jakieś z góry obsadzone role, miejsce na ziemi, coś po sobie zostawić. Jesteśmy jednak nieudolni w swoich staraniach, potykamy się, wchodzimy wiele razy do tych samych rzek. Tacy zimni i nieobecni nie wypełnimy kolejnego istnienia, nie będziemy dobrymi rodzicami, dla nikogo.

Czytaj także: https://mamadu.pl/185498,od-czego-probujemy-uwolnic-nasze-dzieci-o-sensie-wspolczesnego-wychowania