"Takie rzeczy to w cyrku, a nie w szkole. Zachowanie nauczycielki to skandal"

Klaudia Kierzkowska
22 stycznia 2025, 11:58 • 1 minuta czytania
Choć człowiek by się dwoił i troił, to i tak znajdą się osoby, które będą mu miały coś do zarzucenia. Wytkną błąd, stwierdzą brak zaangażowania czy skoncentrują się na jego słabych stronach. Oj, w obwinianiu i krytykowaniu to my dobrzy jesteśmy, szkoda, że pochwały z większym trudem przez gardło nam przechodzą. Historia opowiedziana przez Magdę najlepszym przykładem.
Czy zachowanie nauczycielki jest przesadą? fot. Filip Naumienko/EastNews
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Kroki i poczynania nauczycieli swoich dzieci śledzimy z uważnością. Są i tacy, którzy kadrę pedagogiczną mają na celowniku i tylko czekają, aż komuś powinie się noga. Niekiedy pretensje i obawy są słuszne i uzasadnione, ale bywa też tak, że są niemalże bezpodstawne. Jak było w przypadku Magdy, oceńcie same.


Dzień dobry, drodzy uczniowie

Kilka słów wstępu: Jadzia jest uczennicą trzeciej klasy szkoły podstawowej. W tym roku szkolnym zmieniła się wychowawczyni i klasą opiekuje się nowa nauczycielka.

– Jadzia ostatnio niechętnie chodzi do szkoły. Nowa wychowawczyni zaczęła wprowadzać swoje rządy i postanowiła nauczyć dzieci głośnego i równego mówienia "dzień dobry". Początkowo nie widziałam w tym niczego złego, ale ta wojskowa musztra trwa już kilka tygodni.

Na początku każdego dnia uczniowie spędzają chwilę na ćwiczeniu chóralnego, donośnego witania się. Nauczycielka podobno poprawia ton, tempo i synchronizację. No śmiech na sali. Muszą stać niemalże na baczność i głośno i wyraźnie się przywitać. A kiedy idzie im to zbyt "rozlaźle", ćwiczą, aż wpadną w rytm. No z całym szacunkiem, ale to są dzieci, a nie żołnierze na defiladzie! Ty słyszałaś kiedyś o czymś takim? Ona traktuje ich jak małpy w cyrku – mówi mi Magda.

Dla ich dobra

Z Magdą znany się już chyba 20 lat i fajne jest to, że rozmawiając ze sobą, nie musimy owijać w bawełnę. I choć wiem, że liczyła na moje poparcie, to tym razem go nie otrzymała.

Bo co jak co, ale równe, głośne i nie takie rozlazłe powitanie się, to grupie dzieci nigdy jakoś nie wychodzi. Jeden z uczniów burknie pod nosem, drugi w ogóle nie powie "dzień dobry", a trzeci powie, ale odwrócony plecami. I potem rośnie nam takie pokolenie, które nawet ładnie nie umie się przywitać.

I nie nazywałabym tego musztrą czy defiladą, a nauką, która zaowocuje w przyszłości. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że wychowawczyni ma złe intencje i stara się komuś zrobić na złość. Magdzie mój punkt widzenia nie przypadł do gustu, ale od zawsze powtarzam, że szczerość jest najważniejsza.

Czytaj także: https://mamadu.pl/191870,nauczyciel-nauczycielowi-wilkiem-tak-lepszym-podcina-sie-skrzydla