Wychowawczyni: "Milczące wycieczki nie są wcale absurdem. Uratują współczesne pokolenie"

Klaudia Kierzkowska
07 stycznia 2025, 13:47 • 1 minuta czytania
"To miał być wyjazd, podczas którego uczniowie dowiedzą się więcej o Krakowie. Poznają jego historię, obejrzą zabytki. Nic z niego nie wynieśli, bo gadali jak najęci" – skarży się Ewa, wychowawczyni piątej klasy. Nasza czytelniczka nie może zrozumieć zachowania współczesnego pokolenia, ale ma pomysł, jak temu zaradzić. Ot ciekawa historia.
Nauczycielka proponuje milczące wycieczki. Marek BAZAK/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Ewa przyznaje, że takie zachowanie nie mieści się jej w głowie. Dostrzega zmianę podejścia uczniów do pewnych kwestii i nie popiera tego, co dzieje się na współczesnych wycieczkach. W sumie przeczytajcie same nadesłany list.


Mam na nich sposób

"Uczniowie szkolne wyjazdy traktują jak spotkanie towarzyskie. Liczą się pogawędki, przekąski i wygłupy w autobusie. Przecież to wyrzucanie pieniędzy w błoto, no bo wiadomo, że takie wycieczki to trochę kosztują. Wpadłam na pewien pomysł, który mam nadzieję, pomoże uczniom w pełni wykorzystać potencjał wycieczek szkolnych.

Zauważyłam, że wielu uczniów, zamiast skupić się na zwiedzaniu czy słuchaniu przewodnika dyskutuje, śmieje się pod nosem i wygłupia. Gdybym poprosiła, żeby powtórzyli, na pewno usłyszałabym ciszę.

W związku z tym chciałabym coś zaproponować: milczące wycieczki, które moim zdaniem mogą 'uratować' to pokolenie i mogą pomóc mu skoncentrować się na tym, co naprawdę wartościowe.

Jak to widzę, na czym by to polegało? Podczas takich wyjazdów uczniowie mieliby za zadanie zwiedzać w ciszy, uważnie słuchać przewodnika i obserwować otoczenie. Po zakończeniu zwiedzania przewidziany byłby czas na dyskusję, dzielenie się wrażeniami oraz zadawanie pytań. Cisza pozwoliłaby dzieciom lepiej chłonąć atmosferę miejsc i skoncentrować się na tym, co ktoś chce im przekazać.

We współczesnym świecie dzieci są stale bombardowane bodźcami – smartfonami, grami, mediami społecznościowymi. Często mają trudności ze skupieniem uwagi na czymś dłużej niż kilka minut. Milczące wycieczki byłyby dla nich okazją do praktykowania uważności, nauki szacunku dla otoczenia i zrozumienia wartości ciszy w poznawaniu świata.

Na początku wycieczki omówilibyśmy zasady. W trakcie zwiedzania ciekawych miejsc, takich jak zabytki, muzea czy pomniki przyrody, obowiązywałaby cisza. Po zakończeniu części milczącej przewidziana byłaby otwarta rozmowa na temat wrażeń i zdobytych informacji.

Wiem, że pomysł może wydać się nietypowy, ale wierzę, że taka forma wycieczek może przynieść dzieciom wiele korzyści. Na pewno nauczy ich nie tylko koncentracji, ale i poszerzy horyzonty. Uczniowie będą mieli szansę usłyszeć, co ktoś ma im do powiedzenia. Czemuś się przyjrzą, coś zauważą, na coś zwrócą uwagę. A nie tylko będą stać i trzepotać do siebie tymi językami. W moim odczuciu wtedy wycieczki miałyby sens, bo póki co, to lepiej wybrać się do parku. Efekt ten sam, a płacić nie trzeba".

Czytaj także: https://mamadu.pl/190196,szkolne-wycieczki-sa-jak-all-inclusive-gdzie-jest-wychowawca