Opiekunka kolonijna: "Ferie zimowe powinny być online". Rodzice wiecznie niezadowoleni

Klaudia Kierzkowska
27 grudnia 2024, 10:54 • 1 minuta czytania
Na ferie zimowe uczniowie czekają z utęsknieniem. Dwa tygodnie wolnego od szkoły, białe szaleństwo i niekończące się lenistwo są niezwykle kuszące. W gorszej sytuacji są rodzice, którzy stają przed niełatwym wyzwaniem. Bo jakby nie patrzeć, ktoś w tym czasie musi zająć się dziećmi. Jednym z rozwiązań są zimowiska, na które rodzice zapisują dzieciaki. I w tym momencie zaczyna się koncert skarg i zażaleń.
W ferie zimowe dzieci wyjeżdżają na zimowiska. fot. ARKADIUSZ ZIOLEK/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Dla wielu dzieci, a także i rodziców zimowiska są źródłem stresu i niekończących się nerwów. Samodzielny wyjazd niekiedy nawet na drugi koniec Polski to spory wyczyn, który wymaga odwagi, dyscypliny i chyba też odrobiny przebojowości. Dzieci drżą na samą myśl, a rodzice rwą włosy z głowy, kiedy dowiadują się, ile pieniędzy za te wojaże muszą zapłacić.


Zimowiska online to nasza przyszłość

"Opiekunką na zimowiskach jestem już od dobrych 10 lat, zajmuję się też całą tą organizacją. Z roku na rok obserwuję coraz bardziej niepokojący trend, który przybiera na sile. Rozpędza się jak kula śnieżna, by na końcu przygnieść, zmiażdżyć i stłamsić. Fala niezadowolenia i krytyki narasta (mam na myśli rodziców, nie dzieci) i muszę przyznać, że odbiera mi ona radość z uczestniczenia w takich wyjazdach.

Wciąż słyszę, że zimowiska są za drogie, że atrakcji jest za mało, że za wszystko trzeba płacić mnóstwo pieniędzy. Krytykowane są także warunki noclegowe, jedzenie, a nawet sama idea takiego wyjazdu. Rozumiem, że każdy rodzic chce dla swojego dziecka jak najlepiej, ale nie sposób zadowolić wszystkich, a w szczególności tych, którzy mają wygórowane oczekiwania.

Już podczas zapisów i tej całej organizacji słyszę mnóstwo niekończących się zażaleń i skarg. Rodzice nakręcają się i nie dają za wygraną. Opowiadają o swoich odczuciach, doświadczeniach z dzieciństwa, a nawet tym, że muszą otworzyć worek z domowymi oszczędnościami, by zapłacić wygórowaną cenę za zimowisko. Nie da się tego na spokojnie słuchać, no nie ma takiej możliwości.

Gdybym mogła o tym wszystkim decydować, gdybym miała jakąś moc sprawczą, to zorganizowałabym zimowiska online.

Rodzice nie musieliby martwić się ogromnymi kosztami, pogodą, atrakcjami, które w ich odczuciu nie są wystarczające. Taki wirtualny wyjazd nie nadszarpnąłby domowego budżetu, a dzieci bez wychodzenia z domu mogłyby uczestniczyć w warsztatach artystycznych, zajęciach językowych czy quizach online. Brak ryzyka, niższe koszty, pełna kontrola nad tym, co dzieje się z dzieckiem – czyż to nie idealne rozwiązanie?

Z jednej strony mam wrażenie, że byłby to strzał w dziesiątkę, a z drugiej czuję, że taki pomysł jest całkowicie pozbawiony sensu. Przecież prawdziwe zimowiska to nie tylko atrakcje, animacje i te wszystkie cuda na kiju, ale przede wszystkim spędzanie czasu z rówieśnikami, niesamowite przygody, doświadczenia no i nauka samodzielności".

Czytaj także: https://mamadu.pl/181160,to-powinien-byc-obowiazek-kazdego-rodzica-ja-odpuscilam-to-byl-blad