"Za mamusię, za tatusia…". Ten rodzaj przemocy nasila się w święta

Magdalena Woźniak
17 grudnia 2024, 11:44 • 1 minuta czytania
Minęło niemal trzydzieści lat, a pamiętam, jakby to było zaledwie wczoraj. Wigilia u moich ukochanych dziadków na prawdziwej, dalekiej wsi, otulonej lasem ze wszystkich stron. W żeliwnej kuchni ogień, w dwóch niedużych pomieszczeniach tłok…
Zmuszanie do jedzenia jest rodzajem przemocy. Fot. Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Siedzę przy stole nakrytym odświętnym obrusem i czuję mdłości. Przede mną stoi głęboki talerz wypełniony ciepłą zupą owocową. Każdy kolejny łyk jest nie do zniesienia.


Nie pamiętam niestety, czy potrafię powiedzieć "nie". Nie pamiętam, czy wstaję od stołu. Nie pamiętam, czy w końcu nie muszę zwymiotować, pamiętam tylko, że bardzo czuję, że tego właśnie chcę. Każda łyżka tej zupy jest jak kara. Na którą nie zasłużyłam.

Mija niemal trzydzieści lat, a takie sceny rozgrywają się nadal w wielu domach na całym świecie. Myślę, że scenariusze bywają nawet gorsze. Przemoc "w białych rękawiczkach", z miłością szczebiotanie: "za mamusię, za tatusia" jest rodzajem przemocy. Zmuszanie do jedzenia jest przemocą. I dopiero od niedawna mamy tego pełną świadomość.

Historia lubi się powtarzać

A jednak za kilka dni przy świątecznych stołach jakieś dziecko zemdli. I to może być historia, na którą złoży się dziesiątki czynników. Może być tak, że dziecko zalane emocjami różnymi będzie miało inną niż zwykle tolerancję na to, co i ile jest w stanie zjeść.

Może być tak, że akurat ta potrawa będzie dla niego nieakceptowalna. Może być tak, że ekscytacja związana z oczekiwaniem na prezenty, podniosłość tego dnia, nie pozwoli układowi nerwowemu i trawiennemu na normalne funkcjonowanie. Lista wciąż jest nieskończona, tak jak pisałam: tych czynników mogą być dziesiątki.

Bez świadomości ich istnienia, bez znajomości podstaw psychologii dziecięcej, psychologii w ogóle człowieka, podstaw sprawnego funkcjonowania naszych układów nerwowych, nie mamy szans wyeliminować tego rodzaju przemocy, jakim jest zmuszanie do jedzenia.

Miłość

Najczęściej oczywiście dotyczy ona dzieci. Trudno jest wyobrazić sobie dorosłego, który odwracając uwagę od talerza, wpycha innemu dorosłemu do ust kolejnego pieroga, prawda? Proszę się nie śmiać, to wszystko z miłości!

Z miłości, drodzy państwo, to można kogoś utulić. Z miłości, można posłać komuś całusa. Z miłości w końcu to można odpuścić, wszelkie formy przymuszania, opresji, kar, szantaży. Te ostatnie nie mają nic wspólnego z miłością.

A dziecko, które w Wigilię nie zje tych wszystkich tradycyjnych, specyficznych potraw i zadowoli się cukierkami, poradzi sobie. Przeżyje ten dzień, a i święta na pewno się odbędą. Nie zawali się świat, dziecku nie stanie się krzywda.

Odpuszczenia wam życzę, w każdym tego słowa znaczeniu.

Czytaj także: https://mamadu.pl/190970,straszycie-dzieci-mikolajem-to-okrucienstwo-odbieracie-im-dziecinstwo