"Na święta wyjeżdżam na all inclusive do Egiptu". Polacy pokochali ten nowy trend
Gdyby tak dało wydłużyć się dobę, chociaż o trzy godziny, to byłoby coś. Więcej czasu na przygotowania i świąteczne szaleństwo. Być może dzięki temu nie musiałybyśmy się troić, a dwojenie by wystarczyło. Nie ma co dywagować, bo doby wydłużyć się nie da. A szkoda.
Na przekór wszystkim
Odwiedziła mnie koleżanka, przejeżdżała w pobliżu i wpadła na kawę. Zastała mnie przy lepieniu wigilijnych pierogów i spojrzała na mnie z politowaniem. W pierwszej chwili nie rozszyfrowałam jej "szyderczego" uśmiechu i nie wiedziałam, co ma na myśli, mówiąc, że współczuje mi, że znów dałam się w to wpakować. Po chwili wszystko stało się jasne.
– Wiesz, podjęłam decyzję, która może nie wszystkim przypadnie do gustu. W tym roku rezygnuję z typowego świątecznego zamieszania i wyjeżdżam z mężem i synem na all inclusive do Egiptu.
Nie chcę już dłużej spędzać świąt na gotowaniu, sprzątaniu i goszczeniu rodziny, która ma wysokie oczekiwania, ale rzadko oferuje pomoc. Rodziny, która tylko nas odwiedza, ale do siebie to nie zaprasza. Nie chcę, by wciąż święta kojarzyły mi się z kilkoma dniami spędzonymi na staniu w kuchni, pilnowaniu piekarnika i martwieniu się, czy każdy będzie zadowolony. Wolę odpocząć, naładować baterie i poświęcić ten czas wyłącznie mojej najbliższej rodzinie, a nie teściowej, bratowej i szwagierce.
Niemalże w ostatniej chwili zarezerwowałam 5-gwiazkowy hotel w Egipcie. Słońce, piaszczyste plaże, basen i brak obowiązków. Wszystko, co potrzebne, będzie na wyciągnięcie ręki, bez godzin stania przy garach i sprzątania po kolejnych gościach. Bez patrzenia na ich nadąsane miny i słuchania, czy zrobiłabym kolejną herbatkę, bo ten karp był tak tłusty, że teraz kogoś tam żołądek boli – powiedziała.
W pierwszej chwili pomyślałam, że oszalała, w drugiej, że to fajny pomysł, a w trzeciej zaczęłam się zastanawiać, czy nie szkoda jej tradycyjnych świąt. Jednak kiedy spojrzałam na swoje oblepione ciastem ręce i całą miskę farszu, z którego musiałam jeszcze ulepić pierogi, nie miałam już żadnych wątpliwości. Takie zagraniczne all inclusive w ciepłych krajach to strzał w dziesiątkę.
Jak się okazuje, nie tylko ona wpadła na taki pomysł. "Wyjazdy świąteczne i sylwestrowe organizowane przez biura podróży cieszą się coraz większym zainteresowaniem – liczba rezerwacji wzrosła niemal dwukrotnie w porównaniu z ubiegłym rokiem" – czytamy na stronie waszaturystyka.pl. Jak wynika z danych Travelplanet.pl, najpopularniejsze kierunki to Egipt i Turcja, które wybiera blisko 60 proc. klientów.
Zazdroszczę jej wyjazdu i podziwiam za odwagę. Ja, póki co, chyba jestem jeszcze zbyt staroświecka i nie wyobrażam sobie spędzenia świąt bez rodziny, poza domem. Mam jednak nadzieję, że za kilka lat do tego dorosnę. I zamiast stać w kuchni i lepić pierogi, będę pakowała strój kąpielowy i kapelusz, który założę na plaży w ciepłych krajach. To dopiero będzie przeżycie.