"Moja 5-klasistka ma w tygodniu 5 kartkówek". Tak nauczyciele próbują obejść system
Polska szkoła wymaga rewolucji
Dzieci i młodzież, ich rodzice, a nawet nauczyciele są zdania, że lista rzeczy do naprawy w systemie edukacji jest jeszcze bardzo długa. Dziś szkoły wg wielu osób nie uczą wiedzy przydatnej w dorosłym życiu, a tylko sprawiają, że uczniowie są w stanie zdać egzaminy kończące dany etap edukacji.
Obecnie Ministerstwo Edukacji Narodowej powoli wprowadza zmiany, które mają sprawić, że szkoła będzie dla uczniów bardziej przyjazna i mniej opresyjna. Stąd m.in. zmiany w liście lektur czy likwidacja obowiązkowych prac domowych w szkole podstawowej.
Z tą ostatnią reformą wiąże się wiele emocji – mimo że obowiązek prac domowych został zniesiony już ponad pół roku temu, część rodziców wciąż jest zdania, że to był zły krok. Uważają, że to sprawi, że ich dzieci stracą motywację do nauki. Teraz zdarza się i tak, że nauczyciele nie zadają zupełnie prac domowych (nawet dla chętnych), ale, by wypracować u dzieci obowiązkowość i sumienność, decydują się na regularne sprawdzanie wiedzy uczniów za pomocą kartkówek i sprawdzianów.
Takie sprawdziany to nic nowego, ale – jeśli organizowane są co kilka dni – mogą prowadzić do zbyt dużego stresu u dzieci. Napisał o tym w poście w portalu Threads użytkownik o nicku jan_i_jego_pasje. "System edukacji dalej jest gombrowiczowski! Moja 5-klasistka nie ma już zadań domowych, ale za to w tygodniu ma 5 kartkówek/sprawdzianów, więc i tak ciągle uczy się w domu. Wasze pociechy też tak mają?" – pyta innych użytkowników autor postu.
Kartkówki i nauka zamiast prac domowych
Takie działanie pokazuje, że nie wszyscy dobrze zrozumieli zniesienie obowiązku tych prac. Niestety w tej grupie są też nauczyciele, którzy, zamiast szukać jak najbardziej efektywnych sposobów nauczania na lekcji, korzystają z metod, które wyłącznie kontrolują i budzą strach w dzieciach. Zamiast odpytywania przy tablicy czy sprawdzania prac domowych, niektórzy wprowadzają cotygodniowe kartkówki, które mają nakłonić dzieci i młodzież do regularnej nauki.
Nie tędy chyba droga, bo brak prac miał uczniom pozwolić na regenerację po lekcjach, a pisząc codziennie kartkówki, tego odpoczynku dalej nie mają. Niestety wielu odbiorców tego posta było zdania, że 5 kartkówek tygodniowo to niedużo i że to rodzice jak zwykle narzekają. Nikt nie myśli o tym, że, wracając po kilku godzinach w szkole, młody człowiek potrzebuje odpoczynku, czasu na pielęgnowanie więzi z rówieśnikami, spełnianie się w swoich pasjach.
Część użytkowników w ogóle nie była zaskoczona i zbulwersowana sytuacją: pojawiły się nawet głosy, że nie ma przecież innej metody motywacyjnej dla dzieci niż widmo klasówek i złych ocen. W opozycji do negatywnych opinii jedna z użytkowniczek napisała: "Przyznam szczerze, że komentarze przerazajace xD ale w Polsce ludzie przyzwyczajeni, że trzeba ich zmuszać do wszystkiego i trzymać pod butem, bo nie ma przecież innej drogi, żeby się dziecko uczyło. Żadnych alternatyw nie widzą, tylko 'wszyscy mieli ciężko, wiec wy też macie miec'".
Znając opinie różnych ekspertów zajmujących się edukacją, możemy śmiało powiedzieć, że istnieją inne metody motywacji niż straszenie złymi ocenami i kartkówkami. Do tego potrzebny jest jednak nauczyciel, który będzie potrafił w kreatywny sposób zachęcić uczniów do zgłębiania wiedzy.