Siostrzeństwo to totalny mit. "Żaden mężczyzna nie sprawił, że poczułam się złą matką"
Kobiety "dowalają" kobietom
Od kilku lat tyle mówimy o siostrzeństwie, sile kobiet i mocy, która w nas tkwi. To prawda, widać, że – kiedy uda nam się być solidarnymi – możemy zawojować cały świat. Niestety częściej niż tę jedność i siostrzeństwo, wśród kobiet, a szczególnie matek, widzimy rywalizację. Wciąż sobie powtarzamy, że musimy być dla siebie silne, wspierać się i rozumieć, bo wszystkie w zasadzie przeżywamy te same problemy, rozterki i trudności. Często jednak zamiast wsparcia, poklepania po plecach czy wspierającego uścisku, matki dużo chętniej sobie "dowalają", komentując wybory swoich koleżanek i znajomych.
Niech pierwsza rzuci kamieniem ta, która nigdy na placu zabaw nie popatrzyła oceniająco na inną matkę, która zachowywała się inaczej niż ona sama. Jeśli ty siedzisz na ławce i obserwujesz dziecko z daleka, być może będziesz krytycznie patrzyła na tę, która jest nadopiekuńcza i chodzi za dzieckiem wszędzie. I odwrotnie: jeśli pilnujesz wszędzie malucha, może pomyślisz, że ta matka na ławce z telefonem jest wyrodna. Nie mów, że nie zdarzyło ci się choć raz pomyśleć tak o innej, mijanej na mieście mamie.
O tym zjawisku, które w gruncie rzeczy jest przede wszystkim smutne, napisała jedna z użytkowniczek Threads. "Nigdy żaden mężczyzna nie sprawił, że poczułam się złą matką. Nie skomentował, że robię coś źle, że jego dziecko takie nie było, a on to w ogóle wszystko ogarniał i miał wtedy czworo dzieci, a nie jedno, więc co ja wiem o trudach rodzicielstwa. To ZAWSZE była inna matka" – przyznaje kobieta o nicku tawyrodnamatka. Uważam, że ma sporo racji, sama mam podobne obserwacje. I przyznaję, że mnie też czasami zdarza się mimowolnie oceniać, choć tego nie chcę i uczę się to stopować.
Zacznijcie robić to, o czym mówcie
Mam jednak poczucie, że póki tych ocen nie wygłaszam na głos wprost do tych kobiet, nie wytykam i nie komentuję, nie robię nikomu aż takiej krzywdy. Bo wtedy ona dodatkowo czuje wyrzuty sumienia, a tak to nawet nie wie, o czym zdarzyło mi się pomyśleć. Myślę jednak, że nadal odrabiamy lekcję ze zgodności i wspierania się wzajemnie. "Tak bardzo lubimy sobie nawzajem dokładać, zamiast się wspierać? Dlaczego? Mówmy sobie częściej 'robisz to dobrze'" – podkreśla na koniec wpisu użytkowniczka.
Pod jej postem wypowiedziało się wiele innych kobiet i większość ze smutkiem zauważa podobną zależność w swoim życiu: "Bo wsparcie kobiet od kobiet to w większości przypadków bzdura. 'Koleżanki' mi to uświadamiają regularnie od podstawówki. Od facetów nie usłyszałam nawet 1/10 tych przykrości, co od przedstawicielek własnej płci" – napisała jedna z nich. Inna dodała: "Jesteśmy dla siebie zbyt okrutne, w każdej sferze życia". Macie jakieś doświadczenia w tej materii? A może wręcz przeciwnie – to od kobiet dostajecie jako matki najwięcej wsparcia i wiary w wasze macierzyństwo?