Nauczycielka: "Wycieczki klasowe powinny być online". Rodzicom i tak zawsze jest źle

Hanna Szczesiak
22 listopada 2024, 10:42 • 1 minuta czytania
Jeśli nauczyciel nie zorganizuje wycieczki dla swojej klasy, prawdopodobnie usłyszy, że jest leniwy i nie wykazuje inicjatywy. Jeśli to zrobi – tu, paradoksalnie, lista pretensji kierowanych w jego stronę jest o wiele dłuższa. Agata, nauczycielka i mama, proponuje kompromis: wycieczki online.
Gdyby wycieczek szkolnych nie było, nie byłoby też pretensji ze strony rodziców. Fot. Marek BAZAK/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

O szkolnych wycieczkach mówi się, że: są konkursem na grubość portfela (w końcu kto to widział, żeby dawać dziecku tylko 50 zł kieszonkowego), ich harmonogramy są przeładowane (biedne dzieci jeszcze się spocą podczas zwiedzania), drogie i zbyt często organizowane, co nadwyręża domowe budżety rodziców. Dodajmy do tego narzekanie na nauczycieli i opiekunów, którzy nie dość dobrze dbają o swoich podopiecznych (i np. nie zwracają uwagi na to, czy dzieci noszą czapki – taki argument pojawił się w jednym z maili od czytelniczek).


Na szczęście jest rozwiązanie: wycieczki online. Płacić nie trzeba, kieszonkowego dawać nie musimy, mamy pewność, że dziecko się nie przeziębi, nie przemęczy, nie będzie jadło niezdrowych przekąsek, nie wyda pieniędzy na głupoty takie jak pamiątki czy zachcianki kolegów. Brzmi absurdalnie? Być może, ale to właśnie o takim typie wycieczek napisała do nas Agata. Sama jest nauczycielką i jest już zmęczona ciągłymi pretensjami ze strony rodziców.

Wycieczki szkolne? Tak, ale online

"Mam nadzieję, że nauczyciele w końcu pójdą po rozum do głowy i jedyne wycieczki, jakie będą organizować to... online. Zawsze źle rodzicom, bo za długa, bo za droga, bo straci inne zajęcia, bo muszą zapłacić za nauczyciela. Bo biedne dzieci nie miały czasu pograć w spokoju na komórce, musiały chodzić. Ojojoj, jakie to straszne...

Jakby rodzice sami zabierali dzieci na spacery, wycieczki w weekendy, to by dzieci były przyzwyczajone do chodzenia, dostrzegania piękna otaczającego świata, zwracania uwagi na jego walory. Ale w weekend rodzic musi odpocząć albo ogarniać dom, a dziecko siedzi przed laptopem, komórką i w najlepsze gra lub ogląda (nie wiadomo co).

Do szkoły rodzic dziecko podrzuci autem, no to się później nie ma co dziwić, że każde dalsze wyjście męczy, a wina czyja? Nauczyciela... bo organizuje wycieczki.

Taka moja refleksja po przeczytaniu tekstu na temat wycieczek i umęczonego dziecka (Lenka) i straconych zajęć, które to zawsze można odrobić w innym terminie. Kiedy się skończy obarczanie winą nauczycieli za wszystko?

Tak, jestem nauczycielem, ale i rodzicem, i mogę mieć coś do powiedzenia na ten i wiele innych tematów".

Czytaj także: https://mamadu.pl/190601,rodzice-kloca-sie-o-wycieczki-szkolne-a-zapominaja-o-jednym