Zobaczyłam zdjęcie z wycieczki i oniemiałam. Więcej nie puszczę dziecka na wyjazd
"Mój synek ostatnio wyjechał na swoją pierwszą, całodniową wycieczkę. Mimo że miałam mnóstwo obaw, chciałam, aby mógł uczestniczyć w tym doświadczeniu. To przecież taka dobra zabawa.
Do tej pory rzadko się rozstawaliśmy, a już pierwsze dni w przedszkolu były dla mnie trudne. Z każdym dniem starałam się jednak coraz bardziej ufać paniom. Staś na szczęście był podekscytowany wycieczką i ten entuzjazm trochę łagodził moje obawy. Kiedy wrócił, buzia mu się nie zamykała. Opowiadał nieco nieskładnie, ale byłam przekonana, że gdy zobaczę zdjęcia, to będzie mi łatwiej wszystko zrozumieć.
To karygodny błąd!
Gdy panie udostępniły fotografie, oniemiałam. Farma Dyń? Super! Widać, że dzieci miały frajdę, biegały, bawiły się i cieszyły każdą chwilą. W oczy rzucił mi się jednak pewien szczegół. Sporo dzieci miało czapki zsunięte na bok, szaliki byle jak zawieszone na szyjach, a kurtki niedopięte. Patrząc na te zdjęcia, miałam wrażenie, że dzieci same się ubrały i absolutnie nikt tego nie sprawdził. Co gorsza, nawet podczas wycieczki nikt tego nie poprawiał.
Dziś Staś już kicha i pokasłuje i jestem niemalże pewna, że to przez te niedopatrzenia. Niepojęte, że coś tak prostego jak dbałość o to, by dzieci były ciepło ubrane, mogło zostać zignorowane przez panie.
Jak mam teraz zaufać?
Czuję się ogromne rozczarowania. Zgłosiłam sprawę dyrekcji i oczekuję, że na przyszłość wyciągną z tego odpowiednie wnioski. Rodzice mają prawo oczekiwać, że nauczycielki będą troskliwie pilnować podstawowych kwestii. Przecież to małe dzieci, które jeszcze same nie zawsze potrafią o siebie zadbać.
Kiedy pozwalamy dzieciom wyjeżdżać na takie wycieczki, robimy to przecież w dobrej wierze: liczymy, że będą bezpieczne i zaopiekowane. Nie sądzę, żebym teraz potrafiła zaufać paniom i prędko nie zgodzę się na kolejną wiązeczkę."
Czytaj także: https://mamadu.pl/189872,plany-wycieczek-szkolnych-sa-przeladowane-to-sa-dzieci-a-nie-podroznicy