Rodzice twierdzą, że to gruba przesada. Wychowawcy proszą o pomoc

Klaudia Kierzkowska
18 września 2024, 15:33 • 1 minuta czytania
Kompletowanie szkolnych wyprawek powoli dobiega końca, jednak wciąż pozostają jeszcze kwestie, które wymagają przedyskutowania. Odbyłam ostatnio bardzo "interesującą" rozmowę z zupełnie przypadkowo spotkaną w sklepie panią. Też mamą drugoklasisty.
Czy nauczycielka ma prawo o to prosić? fot. Pawel Wodzynski/East News
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Przedszkolną wyprawkę mamy w pełni skompletowaną, myślałam, że szkolną także. Jednak wiadomość, jaką otrzymałam od wychowawczyni syna, uświadomiła mi, że musimy dokupić jeszcze jedną rzecz.


Szkolna wyprawka

Kredki, farby, klej, plastelina, bibuła, pędzelki, linijki – mogłabym tak wymieniać bez końca. Po kilku wizytach w sklepie papierniczym, bo wciąż czegoś nam brakowało, udało nam się w pełni skompletować wyprawkę. Podpisane, przygotowane i schowane do torby szkolne akcesoria zanieśliśmy do szkoły. Wydawało mi się, że mamy wszystko, jednak jak się okazało, brakowało nam jeszcze czegoś. A mianowicie: ryzy papieru.

Wychowawczyni poprosiła, aby każdy z uczniów przyniósł opakowanie papieru, który posłuży jej do drukowania pomocnych w nauce materiałów.

Podczas przeszukiwania regałów w jednym z popularniejszych sklepów papierniczych spotkałam panią, która kończyła kompletowanie wyprawki i podobnie jak ja szukała ryzy papieru.

– Tym nauczycielom to się chyba w głowach poprzewracało. Cała ryza papieru niby dla jednego ucznia? Przecież oni tego przez cały rok nie wykorzystają. Ile ta pani wydrukuje im tych materiałów? Kilka kartek miesięcznie to będzie raptem 100 na cały rok. A tu sobie 500 arkuszy życzą. Ja już wiem, co się potem z tym papierem dzieje. Karteczka po karteczce i się do domu wynosi, albo sobie coś tam się w szkole podrukuje. To gruba przesada, ale co mam zrobić? No przecież się z nią bić nie będę – tak mniej więcej powiedziała.

Nie wdawałam się w dyskusję, bo widziałam, że pani jest bardzo rozemocjonowana i aż kipi ze złości. Każdy ma prawo mieć i wyrażać swoje zdanie. Ja w tym przypadku stoję po drugiej stronie.

Takie mają prawo

Wychowawca ma prawo poprosić, by uczniowie przynieśli po ryzie papieru. W naszej szkole nauczycielka drukuje dzieciom materiały niemalże codziennie. Szlaczki, literki, rebusy, krzyżówki – jest tego bez liku. Uczniów ponad 20, więc jak nietrudno zliczyć koszty niemałe.

Przecież nie mamy prawa oczekiwać, by nauczycielka za swoje pieniądze kupowała papier dla uczniów, a wiem (niestety), szkoła takiego papieru nie zapewnia. Uczniowie mają książki, ćwiczenia, zeszyty i to teoretycznie powinno im wystarczyć.

To, że wychowawczyni urozmaica im lekcje i drukuje różne pomoce, jest tylko i wyłącznie jej dobrą wolą. I tak po części powinniśmy, my, rodzice, być jej za to wdzięczni.

Koszt takiej ryzy papieru wynosi około 17-20 zł. Trochę nie mogę zrozumieć podejścia mamy, która nie wyglądała na taką, która musi się nieźle nagimnastykować, by starczyło jej do kolejnej wypłaty. Że jej się chciało narzekać, marudzić i uzewnętrzniać do zupełnie obcej kobiety. Mnie tak naprawdę jej żale i pretensje nie interesowały, ale z grzeczności musiałam ich wysłuchać.

Następnym razem, zanim oskarżymy nauczycieli o złe zamiary, zastanówmy się, jak my zachowałybyśmy się na ich miejscu.

Czytaj także: https://mamadu.pl/187739,300-plus-ma-starczyc-na-wyprawke-sprawdzili-ile-wydamy-na-szkolne-zakupy