Ten trend psuje nastrój i miesza w głowach. Co roku muszę tłumaczyć, że to nie ta pora
Wczoraj byłam na zakupach. Starsza córka potrzebowała jeszcze kilku drobiazgów do szkoły. Wybrałyśmy jej ulubiony sklep, w którym w sumie można kupić niemalże wszystko: przekąski, chemię, akcesoria do wystroju wnętrz, małe AGD i RTV, ale także mnóstwo akcesoriów plastycznych.
Już przy wejściu w oczy rzuciły mi się akcesoria na Halloween. Jak dla mnie jeszcze za wcześnie na takie atrakcje, ale moje córki zachwyciły się strasznymi maskami, sztucznymi pająkami i żelkami imitującymi gałki oczne. Jakież było moje zdziwienie, gdy chwilę później zobaczyłam półki od góry do dołu wypełnione bożonarodzeniowym asortymentem. Długa alejka pełna bombek, lampek, łańcuchów, figurek reniferów i pluszowych skrzatów w różnych rozmiarach zdawała się nie mieć końca.
Piękne, ale to nie ten czas
Zrobiło mi się smutno. Lubię zdobić mieszkanie i podoba mi się ogólnie to, że stroimy domy. Widok ten będzie mi jednak towarzyszył przez kolejne 3 miesiące. Obawiam się, że do 24 grudnia zdecydowanie mi się to już opatrzy i znudzi. I jak tu wczuć się w klimat świąt? Kiedyś to przecież dopiero 2 listopada pojawiały się takie akcesoria w sklepach i już wtedy ludzie mówili, że to zbyt wcześnie.
Dziś – nie ma jeszcze połowy września, a mogę kupić absolutnie wszystko na święta. Z roku na rok sprzedawcy "wyrzucają" takie akcesoria coraz wcześniej. Szczerze mówiąc, mam poważny problem, by mi się udzieliła ta radosna świąteczna atmosfera w grudniu, ale to niejedyny problem.
Sami sobie jesteśmy winni
Choć narzekam zarówno ja, jak i wiele innych osób, to ten trend nie bierze się znikąd. O ile prezentów zaczynamy szukać dopiero w październiku, to dane z wyszukiwarek wskazują, że ozdoby świąteczne zaprzątają naszą głowę już w sierpniu! Coraz częściej chcemy, by w domu było coś więcej niż choinka i chcemy się do tego dobrze przygotować. Może chcemy rozłożyć zakupy w czasie? Sama nie wiem.
Jednak to wyjście naprzeciw oczekiwaniom konsumentów niestety nie bierze pod uwagę dzieci. Mnie teraz czekają trzy miesiąca tłumaczenia, że jeszcze nie trzeba pisać listu do mikołaja i odliczać dni. Dla dzieci czas oczekiwania na święta to świetna lekcja cierpliwości, ale dla 4-latka 104 dni* to przecież wieczność!
*tyle jest dni do świąt w dniu, gdy pisze ten tekst
Czytaj także: https://mamadu.pl/166414,inflacja-bije-rekordy-prezenty-na-swieta-lepiej-kupic-wczesniej