Takie zachowanie w parkach rozrywki to prawdziwa plaga. Po co uczysz tego dziecko?
W parkach rozrywki nie bywamy zbyt często, znacznie bardziej wolę wycieczki w plener. Nie zmienia to faktu, że może to być świetny pomysł na rozrywkę dla całej rodziny. Znacznie spokojniej bywa w ciągu tygodnia i nie traci się czasu na to całe czekanie w kolejkach do wszelkich atrakcji. Tym razem pojechaliśmy jednak w weekend. Miło zaskoczył mnie fakt, że mimo wszystko wcale nie było aż tak tłoczno. Owszem, trzeba było czekać jakieś 5-7 minut, ale to przecież żaden dramat… Tak przynajmniej mi się wydawało.
A może się uda
Czekamy sobie w kolejce do jednej z atrakcji. Nagle podchodzi pani z około 3-letnim dzieckiem. Malec płacze. Staje przed nami i jakby zdziwiona pyta, czy stoimy w kolejce… Myślę sobie: "Przecież nie ma innego powodu, by tu stać z dziećmi", no ale ok. Grzecznie odpowiadam, że czekamy i wskazuję na koniec kolejki, mimo iż jest bardzo wyraźne widoczny.
Pani jednak nie zmienia miejsca, tylko mówi do dziecka, bez większego przekonania: "No niestety musisz poczekać". 3-latek dalej głośno płacze, a mama nie wysila się, by mu wyjaśnić całą sytuację. Nadal także stoi na początku kolejki. Dlaczego mam nieodparte wrażenie, że liczyła, że ich przepuścimy…?
Czekać nie będę!
Mimo iż zabawa była naprawdę świetna, to takie zachowania psują maksymalnie całe wyjście. Niemalże w każdej kolejce słychać było: "Pani tu nie stała". Nie brakowało też akcji na cwaniaka.
Starsza córka sama czekała w kolejce, gdy przyszła jej kolej, nagle jakieś dziecko z impetem podbiegło i się przepchnęło, a za nim jego mama, która niczym kwoka chroniąca dziecko utwierdziła go, że to, co zrobił, było świetne. Córka mówi, że chłopcu zwróciłaby uwagę, ale z panią nie chciała dyskutować, szczególnie że swoimi plecami odgrodziła synka od innych czekających dzieci.
Kto pierwszy, ten lepszy
Jesteśmy narodem, który wie, czym jest kolejka bardziej niż inni, choć sami często ledwo to pamiętamy. Mam wrażenie, że opowieści dziadków i rodziców robią swoje. Najważniejsze jest nastawienie: jeśli nie będziesz pierwszy, to zabraknie dla ciebie.
Tylko czy w dzisiejszych czasach faktycznie tak jest? Czy ta cała walka, przepychanie i się i przede wszystkim bardzo niemiłe zachowanie względem siebie jest potrzebne?
Przeraża mnie, że to miejsca pełne dzieci. Przecież wszyscy mają się dobrze bawić i miło spędzać czas. Tymczasem najmłodsi odbierają na każdym kroku lekcję cwaniactwa i chamstwa. Mam wrażenie, że jeśli chcesz nauczyć dziecka życzliwości, empatii, ale i cierpliwości, to skazujesz je na porażkę. Jeśli już na starcie nie będzie się rozpychać łokciami, to najpewniej przegra każdą bitwę.
Zauważyliście to?
Czytaj także: https://mamadu.pl/169408,mama-z-wozkiem-wykazala-sie-sprytem-czy-wepchnela-w-kolejke