Wakacje z dziećmi zweryfikowały przyjaźń. Więcej nie pojadę nad morze w takim składzie
Przyjaciele z osiedla
Kamila razem z mężem po przeprowadzce szybko zaprzyjaźniła się z sąsiadami, którzy mieli dzieci w podobnym wieku: "Przyjaźnimy się z takim małżeństwem, nazwijmy ich na potrzeby tego maila Monika i Wojtek. Kumplujemy się od kilku lat, bo w tym samym czasie zamieszkaliśmy na naszym osiedlu, a dzieci są w zbliżonym do siebie wieku.
My mamy syna i córkę, a oni mają dwie dziewczynki. W związku z tym, że nasze dzieciaki od pierwszego spotkania złapały super kontakt, zaczęliśmy się niezobowiązująco spotykać, żeby maluchy mogły się ze sobą pobawić.
To bardzo ciepła, otwarta rodzina, dziś po kilku latach moje dzieci traktują ich jak najbliższych krewnych – zapraszamy się wzajemnie na urodziny i inne rodzinne uroczystości. Jesteśmy tak blisko, a przez kilka pierwszych lat nigdzie nie wyjeżdżaliśmy razem. Oni zwykle jeżdżą na wakacje all inclusive, a my raczej wybieramy kierunki bardziej lokalne: uwielbiamy m.in. Bałtyk i Mazury".
Pierwsze wspólne wakacje
"W tym roku wiosną podczas jednego z naszych spotkań dogadaliśmy się, że moglibyśmy pojechać na urlop razem – Monika i Wojtek przyznali, że już kilka razy myśleli o tym, żebyśmy razem pojechali nad polskie morze, bo wtedy nasze dzieci mogłyby razem bawić się całe dnie, a my odpoczniemy, nie myśląc o tym, że ciągle musimy im organizować jakoś czas.
Szybko udało nam się znaleźć fajny pensjonat z pięknym terenem wokół: mieliśmy nie tylko blisko do plaży, ale także możliwość spędzania miło czasu na terenie zakwaterowania. Kto ma dzieci, ten wie, jak ważne jest, by hotel czy pensjonat miał przynajmniej plac zabaw dla dzieci. Pojechaliśmy na wspólne wakacje na początku lipca i muszę przyznać, że emocje mi jeszcze nie opadły po tym wyjeździe" – przyznaje szczerze nasza czytelniczka.
"To był błąd"
Kobieta opowiedziała o tym, dlaczego wyjazd nie był udany: "Okazało się, że to była ogromna próba dla naszej znajomości. Powodem okazały się dzieci. O ile na co dzień zawsze dobrze się dogadywaliśmy, na wakacjach okazało się, że nasz sposób wychowania nieco się różni. Zaczynając nawet od takich błahych rzeczy jak organizacja czasu wolnego: nasza rodzina dużo spaceruje i chcieliśmy pieszo zwiedzać okolicę.
Dzieci przyjaciół natomiast są przyzwyczajone do przemieszczania się głównie autem, więc każdy wspólny spacer kończył się ich jęczeniem i narzekaniem, że daleko, że bolą nogi, że więcej nigdzie nie idą. Miałam po kilku dniach tego tak dość, że zaczęliśmy z mężem wychodzić sami. Tłumaczyliśmy przyjaciołom, że to będzie wygodniejsze, bo i oni będą mogli sobie zorganizować czas pod siebie.
Okazało się jednak, że moja decyzja ich uraziła, bo 'przecież dzieci miały się na wakacjach bawić razem'. Nie rozumieli, że może im wystarczyć wspólna zabawa na plaży przed południem i nie musimy spędzać razem każdej minuty. Myślę, że po tym wyjeździe więcej już razem na wakacje nie pojedziemy. Ciekawa jestem, czy nie ucierpi przez to nasza przyjaźń w ogóle, bo po urlopie jeszcze się nie spotkaliśmy ani razu" – kończy swój list mama dwójki dzieci.