Najgorsze na all inclusive są nastolatki. Wystarczy spojrzeć, co robią przy stole

"Długo mogłabym wymieniać, dlaczego to nastolatki są najbardziej żenującą grupą na zagranicznych wakacjach, zwłaszcza na all inclusive. Jeżdżę na takie urlopy od lat, tak preferuję i nic innym do tego. Jestem niezłą obserwatorką, to chcę się podzielić z innymi, co widziałam. Bo mam dość czytania w mediach narzekania na Polaków i robienia z nas brudasów i pijusów, kiedy najgorsze są nastolatki. Z różnych krajów.

Podrywają lokalsów, aż się niedobrze robi

Zacznę od tego, że nastolatki to są wciąż dzieci, a na takich wakacjach odpinają wrotki i zachowują się jak dorośli. To wręcz niesmaczne, jak się wdzięczą do innych. Często do pracowników hotelu, np. kelnerek i kelnerów.

Dziewczęta paradują w strojach jak po wybiegu, chłopcy prężą te muskuły, jakby byli Pudzianem. No śmiesznie się na to patrzy. Oni mają takie fiu-bździu w głowie, że nawet nie zdają sobie sprawy, że te ich zaloty mogą komuś narobić problemów w pracy albo, jeszcze gorzej, mogą na nich sprowadzić jakąś krzywdę. Zero pomyślunku.

Kombinują jak koń pod górkę

Kolejny powód. Tak bardzo chcą być dorośli, że wymuszają na rodzicach, żeby im dawali alkohol albo sami próbują go zdobyć w barze. A wiadomo, że na all inclusive to łatwo mieć dostęp do alkoholu. Podchodzi się do baru i tyle.

Na szczęście ta obsługa jest często wykwalifikowana i ma oko dobre, więc oni szybko się uczą tych rodzin i widzą np., że jakaś mamusia bierze drinka, a z nią jest córka. I potem jak ta córka sama przychodzi, to jej nie dają, bo wiedzą, że to dziecko. No ale kombinują, jak nie wiem!

Zero wdzięczności, wiecznie im mało

Ale najgorsze dla mnie jest to, co dzieje się na stołówkach. Bo to wcale nie małe dzieci są najgorsze, które rzucają jedzeniem czy się drą albo coś, nie, nie. Najgorsze są nastolatki, w których nie ma ani krzty wdzięczności. To przy posiłkach widać, jakie są zblazowane, jakie obrażone na cały świat. To wtedy siedzą z rodziną i można zobaczyć, jak się zachowują. Gapią się w te srajfony, żują gumę, wywracają oczami, co chwilę pytają, czy mogą już iść.

Żal mi tych rodziców, bo wiem, że musieli się ciężko napracować, żeby dać dzieciom fajne wakacje. Żal mi siebie, bo moja córka ma 9 lat, a syn 11, więc wiem, że już za kilka lat mnie też to czeka...".