Córka rozpłakała się po powrocie z zakończenia roku. Wychowujecie pokolenie wazeliniarzy
"Zakończenie roku to często wzruszający moment. To rozstanie z ukochaną panią, nawet tylko na dwa miesiące, bywa dla małych dzieci dość dużym przeżyciem. Czasem pojawią się łzy i nie ma nic w tym złego, jeśli to właśnie rozstanie z wychowawcą i kolegami jest powodem smutku. Moja córka wróciła z zakończenia i rozpłakała się z zupełnie innego powodu. Szczerze mówiąc, jestem wściekła na rodziców.
To nie wystarczy?
Jestem millenialsem i świetnie pamiętam czasy, gdy nie było zbyt wiele na sklepowych półkach, a gdy już było co kupować, to nie zawsze było na to rodziców stać. Nauczyło mnie to oszczędzania, podejmowania mądrych decyzji, ale i doceniania tego, co dostaję od innych. To była także ważna lekcja, że wdzięczność, szacunek czy miłość nie zawsze trzeba okazywać, kupując drogie prezenty. Dziś ten zwyczaj zanika.
Nasze dzieci żyją w dobie olbrzymiego dobrobytu i konsumpcjonizmu. Mają zbyt wiele i często nie potrafią tego docenić. Staram się mimo to uczyć moje córki, że taki sweter zrobiony na drutach przez babcię czy własnoręcznie upieczone ciasto w podziękowaniu od sąsiadki to olbrzymi gest. Niestety rodzice usilnie uczą swoje dzieci, że to za mało.
Prezent dla pani
Gdy córka zapytała mnie, co mogłaby dać pani na zakończenie roku, od razu pomyślałam o rysunku. Uważam, że każdy z nas ma jakieś talenty i to je powinniśmy wykorzystywać, okazując wdzięczność (a nie zasobność portfela!). Córka zrobiła portret wychowawczyni i do tego wykonała własnoręcznie ramkę. Oprócz tego trójka klasowa zakupiła po kwiatku, by powstał z tego piękny bukiet od klasy.
Uważam, że to uroczy i bardzo hojny prezent. Naprawdę się nad nim napracowała i to jest sedno takiego upominku, ale niestety nie dla wszystkich. Gdy córka przyszła do szkoły, zalała się łzami. Okazało się, że klasowy 'kujon' przyniósł torebeczkę z upominkiem i duży bukiet taki tylko od siebie.
Wdzięczność można okazywać na różne sposoby i staram się myśleć o tym, że każdy decyduje, jak to robić. Niestety nie mogę przejść obojętnie obok takiego zachowania. Chłopiec puszył się jak paw, że ma najfajniejsze i największe prezenty dla wychowawczyni. Gdy zobaczył obrazek mojej córki, żachnął się: 'Tylko tyle przyniosłaś?Nie było cię stać na coś porządnego?'. Niestety nie on jedyny się tak podle zachowywał.
Żeby było jasne, pani jest w porządku i bardzo chwaliła te własnoręcznie przygotowane prezenty (były zaledwie dwa), ale to przerażające, jak dużo dzieciaków uważa, że drogi to ten lepszy i ważniejszy prezent. Przecież tak wychowujecie całe pokolenie lizusów, którzy myślą, że wystarczy sypnąć kasą i jest się kimś. Żenada!".
Czytaj także: https://mamadu.pl/174737,moj-syn-i-tak-przyniesie-drogi-prezent-jak-was-nie-stac-kupcie-kwiatki