"Mamo, nie zostawiaj mnie, gdy płaczę". Patrzę w jego oczy i wiem, co chce mi powiedzieć
Kochałam, zanim się jeszcze urodził. Nie wyobrażałam sobie życia bez niego od momentu, w którym poczułam pierwszy jego ruch. Bałam się, że to sen, że się obudzę, a czar pryśnie. Kiedy spojrzałam na niego po raz pierwszy, drżałam. Szczęście i wdzięczność, które poczułam, są nie do opisania. Choć przez tyle miesięcy nosiłam go pod sercem, musieliśmy się siebie nauczyć. On mnie, a ja jego. Poznać, zrozumieć. Zdarza się, że na naszej wspólnej drodze pojawiają się wyboje, nie potrafimy znaleźć wspólnego języka. Jednak kiedy się uspokoi i spojrzę w jego błękitne oczy, wiem, co chciałby mi powiedzieć.
Nasza rozmowa
Więź, jaka wytwarza się między matką a dzieckiem, jest największym szczęściem, jakie może nas w życiu spotkać. Miłość, zaufanie, poczucie bezpieczeństwa. To coś, czego nie da się opisać słowami. Co trudno zrozumieć i racjonalnie wytłumaczyć. Piękno, wewnętrzne i zewnętrzne.
Nie umie wypowiadać słów, ale ze mną rozmawia. Kiedy położę się obok niego i spojrzę głęboko w oczy, czytam jak z otwartej księgi.
"Mamo, dziękuję. Dziękuję, że jesteś i dajesz mi wszystko, co najpiękniejsze. Twoja miłość i spokój zapewniają mi poczucie bezpieczeństwa. Twój delikatny głos pomaga mi się uspokoić. Kołysanki tulą mnie do snu. Uwielbiam, gdy wieczorem trzymasz mnie w objęciach, dotykasz policzkiem mojego policzka i szepczesz do ucha, że kochasz.
Nie potrafię ci jeszcze odpowiedzieć, ale wiesz, że czuję do ciebie to samo. Ten błysk, który widzisz w moim oku, jest tego najlepszym dowodem. Lubię, gdy jesteś blisko, gdy łapiesz za rączkę i całujesz mnie w stópki. Chciałabym tak cały dzień. Wiem, że masz też inne obowiązki i starasz się wszystko ze sobą pogodzić. Przepraszam, gdy marudzę, płaczę lub piszczę na cały dom.
Nie chcę ci przeszkadzać w tym, co robisz, ale wtedy bardzo cię potrzebuję. Muszę cię poczuć, dotknąć. Twoja bliskość i ten charakterystyczny zapach, który kojarzy mi się wyłącznie z tobą, pomagają mi się uspokoić.
Kiedy marudzę i podkurczam nóżki, boli mnie brzuszek. A ten delikatny masaż, podczas którego zawsze mi śpiewasz, odgania wszystko, co złe. Masz chyba jakieś magiczne rączki, bo one na wszystko mi pomagają" – czytam w oczach mojego synka.
Czasami dostrzegam w nich smutek, ból, bezradność. Pochylam się nad łóżeczkiem, łapię za rączkę i czuję, co chce mi powiedzieć. "Mamo, jest mi źle. Nie wiem, co się dzieje, ale proszę, nie zostawiaj mnie teraz samego. Weź mnie na raczki, przytul i pospacerujmy razem po domu. Jestem zmęczony, ale nie mogę usnąć. Sam nie wiem dlaczego. Czuję taki wewnętrzny niepokój, jakbym się czegoś bał. Słyszę jakieś odgłosy ze oknem, które nie pozwalają mi się wyciszyć".
A kiedy wezmę na ręce i poczuję go przy sobie, widzę, jak się uspokaja. Jak to, co złe, przytłaczające i nieznane znika. Patrzę w jego oczy i widzę, że tak mu dobrze, że czuje się przy mnie bezpiecznie. Tulę i śpiewam kołysankę. A kiedy zamknie oczka i zacznie spokojnie oddychać, całuję delikatnie, tak by nie obudzić i odkładam do łóżeczka, w którym czekają na mojego synka cudowne sny.
I wtedy dzieje się prawdziwa magia. Stoję, patrzę i nie mogę wzroku od niego oderwać. Kąciki ust delikatnie podnoszą się do góry. Na twarzy pojawia się błogi uśmiech. Jedną rączkę trzyma pod policzkiem, druga schowana jest pod kocykiem. Mogłabym pójść, wykąpać się czy zjeść kolację, ale nie potrafię. Patrzę i chłonę miłość, którą od niego dostaję. Dziękuję, synku, że jesteś.