Uciekliśmy z Warszawy, by dać naszej córce prawdziwe dzieciństwo. Nie żałuję niczego

Magdalena Woźniak
21 maja 2024, 13:52 • 1 minuta czytania
Dzieci popychają nas do zmian, o których wcześniej nawet byśmy nie pomyśleli. To głównie zmiany w nas, ale często również te bardziej namacalne, życiowe. Dla nas taką zmianą było zostawienie za sobą wielkiego miasta i wyprowadzka na wieś liczącą niewiele ponad dwa tysiące mieszkańców. Głównie dla niej, dla naszej córki.
Wyprowadziliśmy się z Warszawy po ponad dekadzie. Fot. Archiwum prywatne.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Ucieczka

Wyprowadziliśmy się z Warszawy po ponad dekadzie. Nie zawsze mieliśmy pewność, że to dobra decyzja. Wciąż miewamy wątpliwości. Kiedy jednak wczoraj patrzyliśmy na naszą córkę, kiedy biegała między domami z nowymi znajomymi i śmiała się głośno, czuliśmy, że dajemy jej coś bezcennego: prawdziwe dzieciństwo.


Ten jego element, którego brakowało nam w życiu w Warszawie i bloku. Tę jego cześć, której trzeba stworzyć warunki: wolność w naturze i relacje.

W wielkim mieście było trudniej, z wielu względów. Osiedle było zamknięte, ale i tak wypełniał je głównie parking na kilkaset samochodów. Stan powietrza, szczególnie zimą, był zły, wskaźniki aplikacji smogu żarzyły się na czerwono.

Gdybyśmy żyli bez dziecka, najpewniej zostalibyśmy w mieście. To ona była naszym głównym powodem do zmiany i to jej zawdzięczamy to poczucie, jakbyśmy od trzech tygodni byli na wakacjach…

Codziennie rano piję kawę, dotykając stopami trawy. Ptaki śpiewają tak intensywnie, że słyszę je nawet nocą. Moja córka, piękna, pełna życia córka, całe ciało ma pokryte słońcem i siniakami. Piłkę kopie mocniej niż niejeden chłopiec, wspina się na najwyższe szczeble drabinek, niskie drzewa. Jeździ na rowerze całymi wieczorami, ściga się z dzieciakami. Wraca, kiedy zachodzi słońce, brudna od ziemi, mokra od potu i szczęśliwa. W nocy śpi niezakłócanym snem aż do późnych godzin porannych.

Nie wiem, jak długo jej to wystarczy. Bliskość kolegów i piłka. Jednak tak długo, jak to będzie dla niej ok, warto było wyprowadzić się z miasta. Zbudować jej wspomnienia, którymi sami jesteśmy napełnieni z własnego dzieciństwa. Nie zamykać jej w czterech ścianach mieszkania, dać jej przestrzeń i zielony horyzont za oknem sypialni.

Głęboko czuję, że we współczesnym, głównie cyfrowym świecie, w jakim żyją dzieci, jest to absolutnie bezcenne.

Czytaj także: https://mamadu.pl/184937,gabor-mate-gdybym-mial-przezyc-swoje-zycie-jeszcze-raz-zmienilbym-to