Po moim filmie zarzucacie mi wzbudzanie w was poczucia winy. Mylicie się

Magdalena Woźniak
26 marca 2024, 13:18 • 1 minuta czytania
"I poczułam się tak, jakby ktoś otworzył okno w dusznym pokoju. W tamtym momencie zrozumiałam, że nie muszę się tak czuć, że źródło tych myśli jest we mnie. A jeżeli tak właśnie jest, to mogę zmienić ich kierunek, prawda?".
"W tamtym momencie zrozumiałam, że nie muszę się tak czuć, że źródło tych myśli jest we mnie". Fot. Pexels.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

To fragment moich zapisków w pamiętniku, sprzed kilku miesięcy. O czym? O decyzji, by porzucić poczucie winy na rzecz pracy nad sobą i inwestowania w relację z moją córką. Ten krok nie pojawił się znikąd, poprzedził go ocean wylanych łez, rok terapii, wysłuchanych rozmów, przeczytanych książek, kolejne doświadczenia macierzyńskie. Nazywam ten czas budowaniem świadomości, o której istnieniu wcześniej nie miałam pojęcia.


Świadomość tym właśnie dla mnie jest. Umiejętnością zarządzania własnymi myślami, reakcjami, przyglądaniem się sobie z miłością i empatią (nie ze zgubnym zachwytem). Jest też moim zdaniem opowieścią o tym, jak rozstać się ze swoim ego, a głośniej usłyszeć intuicję. A kiedy powoli dochodzimy do tych miejsc w sobie, okazuje się, że niewiele nas rusza.

Krytyczne spojrzenia, krzywdzące słowa, rolki na Instagramie, złudny perfekcjonizm innych, nasze potknięcia nie są w stanie wyprowadzić nas z równowagi, ponieważ wiemy, co robimy.

Słowa ranią

Kilka tygodni temu opublikowałyśmy nagranie, na którym trzymam białe kartki z wypisanymi zdaniami. Inspiracja filmem pochodziła z zagranicznego serwisu, który prowadzą wykwalifikowani terapeuci dziecięcy. To nie była akcja, której celem było wypisanie na kartce czegokolwiek, by zwrócić waszą uwagę. Nie kierowała nami również potrzeba udowodnienia wam, jak nieudolnymi rodzicami jesteście. To zupełnie nie tak.

Na kartkach widniały zdania, które niemal każdy z nas powiedział choć raz w życiu do swojego dziecka. Ja również. Czy są nieszkodliwe? No nie. Gdyby takie były, nie wzbudziłyby tylu waszych emocji.

Piszecie o poczuciu winy. O tym, jak je w was wywołałam. Szanowni państwo, to zupełnie niemożliwe, bym miała taką siłę. Jeżeli poczuliście się winni, to tylko dlatego, że w głębi serca wiecie, że rzucacie tymi słowami zbyt często, nie zastanawiając się nawet przez moment, co słyszy wasze dziecko. Myślę, że rzucacie nimi tak jak ja, automatycznie, dlatego, że wszyscy tak mówią.

I o tym jest ta rolka i o tym jest rodzicielska świadomość. O zerwaniu z tym, co wszyscy mówili przez ostatnie dekady, na rzecz nowego, lepszego, bardziej odpowiedzialnego i empatycznego podejścia.

Wiem, że są wśród was tacy, którzy nie potrzebują wyjaśnień. Tacy, dla których rolka na Facebooku nie może stać się źródłem poczucia winy czy zakrzywienia własnego obrazu jako rodzica. To ci z nas, którzy stają codziennie przed swoimi dziećmi w równowadze, w harmonii i dojrzałości. Nie, nie doskonali. Wręcz przeciwnie, niedoskonali i pogodzeni, z tym że inaczej nigdy nie będzie.

To ci z nas, którzy codziennie rozstrzygają swoje wewnętrzne konflikty przed samym sobą i nie muszą odbijać się w oczach innych na portalach społecznościowych. Ci z nas, którzy wiedzą, że mają wpływ na własne myśli. A poczucie winy, satysfakcja i wszystko, co ludzkie, od myśli pochodzi.

Weźmy za to odpowiedzialność, a dopiero potem próbujmy wychowywać kolejne pokolenia.

Czytaj także: https://mamadu.pl/174488,anastazja-bernad-swiadoma-praca-nad-soba-przypomina-przewalanie-gruzow