"Baba babie wilkiem. Szczególnie w Polsce". Same tak wychowujemy córki
W książce "Feminist Fight Club. Jak przetrwać w seksistowskim miejscu pracy" (wyd. Buchmann) dziennikarka Jessica Bennett cytuje Madeleine Albright, która miała kiedyś powiedzieć: "W piekle jest specjalne miejsce dla kobiet, które nie pomagają innym kobietom". "Jeśli to prawda, zapewne wielu (większości) z nas przyjdzie się smażyć w ogniu piekielnym", pisze Bennett. O tym, między innymi, jest list pani Grażyny.
Kobiety nienawidzą kobiet
"Baba babie wilkiem. Szczególnie w Polsce… Jeśli jest dwóch facetów i jedna kobieta, to oni pójdą na piwo pod hasłem 'ona mnie i ciebie niewarta, skoro zdradza'. I mają rację, to logiczne… Ale jeśli są dwie kobiety i jeden facet, to one się pobiją 'bo on, biedaczek, nie wiedział, co robi'.
Kobiety są zazdrosne o wszystko: młodość, urodę, lepsze ciuchy i lepszego faceta, a nawet znieczulenie przy porodzie! Aż się raz facet na forum o cesarkach dziwił, dlaczego te kobiety grają przeciw sobie. 'Mnie bolało, to i niech ciebie boli, masz być dzielną Matką Polką'.
To matki mówią często córkom: 'Nic nie znaczysz bez faceta, nawet odbij innej, jak trzeba'. I dlatego odbija się to potem coraz częściej na dzieciach. Coraz częściej matka nie reaguje na krzywdę dziecka maltretowanego przez partnera, bo facet ważniejszy jest dla niej niż dziecko… Smutne.
Mieszkam w UK od wielu lat i nie zauważyłam takiego braku solidarności czy wręcz wrogości między kobietami. Może wpływ na to miał okres komuny w Polsce? Jestem już starszą osobą (77 l.), gdy mieszkałam w Polsce, to gdy miałam coś załatwić w urzędzie czy przychodni, ubierałam się bardzo skromnie i szłam bez makijażu, bo zauważyłam tę wrogość wielu urzędniczek do kobiet co atrakcyjniejszych, gdy jednocześnie były całe w uśmiechach do mężczyzn".
O niechęci kobiet do kobiet przeczytałam też w innym otrzymanym liście. Tam za wrogość wobec matek autorka obwiniała starsze kobiety: "One nie umieją przeżyć bez zwracania uwagi młodym kobietom, czy na imprezie rodzinnej, czy w sklepie na zakupach. Gdy stara baba przychodzi do sklepu z wnukiem, to zazwyczaj go nie pilnuje, dzieci biegają i wrzeszczą na cały sklep, ale gdy w sklepie znajduje się młoda kobieta z dziećmi, które biegają i wrzeszczą, to są pierwsze do zwracania uwagi".
Brakuje nam siostrzeństwa
Starsze kontra młodsze, młodsze przeciw starszym, kobieta kobiecie wilkiem – wybrzmiewa z obu listów. Skąd ten brak kobiecej solidarności, siostrzeństwa? Zaczyna się już dzieciństwie. Pierwsze szlify w tej naszej kobiecej rywalizacji i niechęci zdobywamy w szkole.
– Dziewczyny funkcjonują jak pszczoły w ulu – mówiła w Magazynie TVN 24 dr Anna Wójtewicz, socjolożka z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. – Jest królowa pszczół, najbardziej atrakcyjna dziewczyna, która skupia wokół siebie przyboczne, one ogrzewają się w jej blasku. Są też robotnice. I niby system działa, ale przecież z królowymi jest tak, że można je zdetronizować. (...) Ale zanim się pobiją, będą załatwiać sprawy niskim ryzykiem.
A czym jest niskie ryzyko? Czymś, co każda z nas, kobiet, zna doskonale. Bo sama niejednokrotnie tego doświadczyła na własnej skórze ze strony innej kobiety. Bo, być może, sama tak załatwia(ła) swoje sprawy. Tak, czyli jak?
– Czyli po staremu (...): oplotkowywanie, oczernianie, podważanie reputacji seksualnej – wyjaśnia Wójtewicz. – Tak jesteśmy wychowywane. Takie wzorce wynosimy z domu. Natykamy się na obrazki: kobiety nienawidzą innych kobiet. Widzę niechęć, na przykład między teściową i jej synową, ja nie wiem, czemu ona jej nienawidzi, ale widzę obrazek. Pytam studentów: czy waszym zdaniem kobiety są solidarne ze sobą? A oni się śmieją: jasne, że nie. Pytam: czemu? A oni: bo robią sobie niemiłe uwagi, wzajemnie się krytykują, nie wspierają, podważają swoją reputację, jakby uważały, że na wszelki wypadek warto jest żywić niechęć.
Seksuolożka Patrycja Wonatowska, podobnie jak cytowana wyżej socjolożka, uważa, że dużą rolę odgrywa tu wychowanie i kształtowanie postaw od samego dzieciństwa: – Nawet małym dziewczynkom nie wpaja się potrzeby solidaryzacji z innymi dziewczynkami, a to ma swoje konsekwencje w dorosłym życiu. Wśród kobiet jest znacznie więcej rywalizacji, niż wśród mężczyzn – mówiła na łamach Onetu.
Naprawdę się nie lubimy?
Na profilu facebookowym Dzień Dobry TVN padło pytanie wprost: czy kobiety nienawidzą innych kobiet? W komentarzach znajduję potwierdzenia dla przemyśleń pani Grażyny: "Coś w tym jest, dla facetów często są wyrozumiałe. Tak jakbyśmy były gorsze, a tak nie jest", "Niestety tak i dlatego światem rządzą mężczyźni, są bardziej solidarni".
Profesor Kaj Björkqvist, fiński psycholog, przyglądając się relacjom nastolatków, zauważył, że o ile w przypadku narastającej frustracji, chłopcy zwykle wyładowują napięcie na kimś obcym, na przedmiotach lub uprawiając sport, o tyle dziewczynki stają się okrutne wobec swoich koleżanek. Ranimy inne kobiety, bo wiemy, co je dotknie.
"Nikt ci nie wbije wypielęgnowanego paznokietka tak precyzyjnie, jak druga kobieta. Nikt nie sprawi, że zaczniesz się wstydzić swojego gustu czy dodatkowych kilogramów tak skutecznie, jak 'dobrze życząca' koleżanka. Z drugiej strony nikt cię tak nie pocieszy, kiedy rzuci cię chłopak, ani nie pomoże kiedy kolejne belki stropu spadają na głowę", pisała o relacjach między kobietami Helena Łygas w felietonie dla NaTemat.
I może tej ostatniej myśli się trzymajmy. Ku pokrzepieniu. A jeśli będziemy mieć świadomość tego, co zrobiło nam wychowanie do nienawiści innych kobiet, może uda nam się położyć jej kres. Przestaniemy szkalować matki, ciężarne, koleżanki z pracy/ławki/zajęć zumby. Damy spokój teściowej/synowej/eks żonie partnera. Sobie.
źródła: onet.pl, tokfm.pl, tvn24.pl, natemat.pl
Czytaj także: https://mamadu.pl/159280,list-od-czytelniczki-kobiety-na-forach-dla-mam-doluja-siebie-nawzajem