Nowy trend komunijny przybiera na sile. Może i drogi, ale wspomnienia lepsze
Za to, zdaniem wielu, lepiej. Kościół, obiad dla najbliższej rodziny i koniec części oficjalnej. Impreza zaczyna się później. Na lotnisku. Wyjazd za granicę, w jakieś fajne miejsce, to nowy sposób na Pierwsze Komunie. Jak przekonują rodzice, którzy zdecydowali się na takie rozwiązanie, to o wiele lepsze niż wydawanie tysięcy na przyjęcie w restauracji.
Wakacje zamiast komunijnego schabowego
– Zamiast wydawać pieniądze na wystawne przyjęcia, odłożyliśmy na wyjazd do Włoch. To była nasza rodzinna decyzja, którą podejmowaliśmy wspólnie z córką. Jedziemy w lipcu i bardzo się wszyscy z tego powodu cieszymy – mówi w "Gazecie Wyborczej" mama dziewczynki przystępującej do Komunii w maju. Po mszy rodzina spotka się w domu na wspólnie przygotowanym obiedzie.
Wycieczka all inclusive lub zorganizowana we własnym zakresie wydaje się ciekawą alternatywą dla przyjęcia komunijnego, dlatego coraz więcej rodzin się na nią decyduje. Czasami jednak pozostaje to tylko w sferze marzeń, bo presja ze strony rodziny na tradycyjną oprawę Pierwszej Komunii nadal ma się dobrze.
– Mój mąż bardzo chciał, żebyśmy przeznaczyli pieniądze na Komunię córki na wyjazd wakacyjny – mówi Agnieszka. – Nie zgodziłam się, bo córce bardzo na przyjęciu zależy i nie chciałam jej tego odebrać. Poza tym do usranej śmierci musiałabym słuchać, że rodziny nie zaprosiłam. Mąż skwitował: "Każesz mi wybierać między tygodniem zagranicznych wakacji a schabowym dla rodziny". No tak właśnie jest.
Wspomnienia i przeżycia zamiast zbytku
Ci, którzy decydują się jednak na wyjazd, twierdzą, że to pomysł idealny: – Nic nie może tu pójść nie tak – mówi Iwona. – Będziemy mieć z tego wspomnienia na całe życie. Syn będzie miał przeżycia lepsze od siedzenia przy rosole z ciocią, pamiątkowe zdjęcia, nowe doświadczenia. I spędzimy dobry czas razem.
Rodzina Iwony zdecydowała się na wyjazd z biurem podróży. – Pojedziemy do Turcji. Będzie ciepło, syn wyszaleje się na basenie, pojedziemy też na jakąś wycieczkę. Może do Kapadocji? – zastanawia się Iwona.
W klasie jej syna jeszcze trzy rodziny zdecydowały się na takie rozwiązanie. Jedna z nich jedzie do Legolandu już w maju. Dwie pozostałe wyjadą latem w czasie szkolnych wakacji. – 10 tysięcy za obiad i ciuchy to serio jest jakaś pomyłka – kwituje Agnieszka. – Więc ja się nawet nie dziwię, że ludzie wybierają wczasy. Mnie na szczęście udało się znaleźć tanią knajpę, zapłacimy tylko 1800 zł za osobę i będziemy mieć domowy tort. Ubrania – sukienka, buty – z Vinted. Gdyby nie to, też bym odpuściła.