"Gdybym wiedziała to, co teraz, nigdy nie zostałabym mamą". Ten list odbiera powietrze

Klaudia Kierzkowska
23 lutego 2024, 12:47 • 1 minuta czytania
"Kiedy się urodziło, spojrzałam na nie z obojętnością. Najbardziej obawiałam się właśnie tego, że nie zaleje mnie fala matczynej miłości. Stało się tak, jak przypuszczałam. Jednak czekałam cierpliwie, aż uczucie zapuka do mojego serca. Doczekałam się. Niestety nie jest tak silne, jak sądziłam. Może to przywiązanie, przyzwyczajenie, a nie miłość? Bo gdyby to była ona, chyba nigdy nie żałowałabym bycia matką" – pisze czytelniczka.
Czasami mam dość swojego dziecka i żałuję, że zostałam mamą. fot. voffka23/123rf
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Nadesłany list zapiera dech w piersi i sprawia, że trudno jest nabrać powietrza. To, co przeczytałam, sparaliżowało mnie, zaniepokoiło i skłoniło do głębszych przemyśleń. No bo niby jak to możliwe, żeby żałować tego, że zostało się matką. Dla mnie to nie do pomyślenia, jednak nie jestem tu od oceniania. Żal mi dziecka, ale kobiety chyba także. Bo to, co się stało, chyba nie było od niej zależne.


To była wpadka

"W ciążę zaszłam przez przypadek. Przelotna znajomość, stało się. Nie byłam zbyt szczęśliwa, ale też nie żałowałam. Uznałam, że tak miało być, los tak chciał. Przyjęłam to z pokorą i nadzieją na lepsze jutro. Ojca dziecka nawet nie szukałam, nie miałam pojęcia gdzie. Spotkaliśmy się zaledwie kilka razy, nie wiedziałam o nim zbyt wiele.

Fizycznie ciążę zniosłam dobrze, psychicznie… różnie to było. Najbardziej niepokoił mnie fakt, że nie czułam miłości, tego przywiązania. Nie odliczałam miesięcy, tygodni i dni do rozwiązania. Byłam po prostu w ciąży.

Urodziło się i tyle

Poród zniosłam dobrze. Położna położyła mi dziecko na piersi, a ja nie czułam nic. To był po prostu noworodek, nie czułam, że jest mój. Nie jestem pewna, ale chyba go nawet nie pocałowałam. Sprawdziło się to, czego się najbardziej obawiałam. Czytałam, że niektóre kobiety tak mają. Potrzebują czasu, by pokochać. Tak też było w moim przypadku.

Kocham – na szczęście

Kiedy wróciłam z dzieckiem do domu, poczułam wewnętrzny spokój. Nie wywierałam na sobie żadnej presji, nie oczekiwałam niczego. Dałam sobie czas, który jak się okazało, był mi bardzo potrzebny. Coraz bardziej zaczęło mi zależeć na tym słodkim maluszku, coraz chętniej brałam go na ręce, tuliłam, całowałam.

W końcu zdałam sobie sprawę, że kocham moje dziecko! Mój syn ma teraz dwa lata. Z jednej strony dogadujemy się całkiem dobrze, a z drugiej czasami mam dość.

Po co mi to było?

Kuba często miewa te swoje humory, płacze, marudzi. Zazwyczaj w najmniej odpowiednich  momentach – w miejscach publicznych, kiedy mi się spieszy i muszę szybko gdzieś wyjść. Przyznaję, dostaję wtedy szału. Pojawia się we mnie tyle złości, nerwów, że aż sama się sobie dziwię. Niestety coraz częściej miewam gorsze dni. Łapię się na tym, że mam go dość, że żałuję, że zostałam mamą.

Zaczynam się zastanawiać, po co mi to było. Przecież gdyby nie on, byłabym wolna. Nikt by mnie nie ograniczał. Robiłabym to, co bym chciała i kiedy bym chciała. Wychodziłabym ze znajomymi, imprezowała, a nie siedziała wieczorami z dzieckiem.

Piszę ten list i zastanawiam się, czy to jest prawdziwa miłość? Bo gdyby chyba tak było, nie miałabym w sobie tych obaw, wątpliwości i tej złości. Może to po prostu przywiązanie, przyzwyczajenie. Gdybym wiedziała, że bycie matką, pokochanie dziecka i ta cała opieka jest tak trudna i absorbująca, zrobiłabym wszystko, by nigdy nie zajść w ciążę. Nie pozwoliłabym, by los o czymś zadecydował".

Czytaj także: https://mamadu.pl/156025,mlode-kobiety-nie-chca-miec-dzieci-ich-partnerzy-tak-nowe-pokolenie