3 kroki. Tyle wystarczy, by opanować wybuch złości u dziecka jak profesjonalista
Jenilee i Greg są rodzicami czwórki dzieci. Są również profesjonalistami, którzy na swojej drodze zawodowej wspierają innych rodziców. Warto czerpać z ich metod garściami, działają.
Ich dzieci również doświadczają wybuchów złości, momentów, kiedy emocji jest tak wiele, że wszystko w środku wrze.
Ojciec czwórki Greg, przywołał jedno z takich doświadczeń ze swoim 2-letnim wtedy synem i podzielił się trzema krokami, które się sprawdziły. Są wspierające, działają i pełno w nich zrozumienia dla emocji dziecka.
Tylko trzy kroki
Greg opowiada we wstępie nagrania o tym, jak jego syn obudził się wcześnie rano. Matki dziecka nie było w domu, więc to on, Greg, miał towarzyszyć synowi. Dość powiedzieć, że nie był jednak pierwszym wyborem syna.
Chłopiec zaczął krzyczeć coraz głośniej, że chce mamy, jego głos stawał się wyższy, a emocje eskalowały…
Oto jak zadziałał ojciec w trzech krokach:
1. Regulacja własnych reakcji.
Greg poczuł, że, w miarę jak wzrasta wrzask syna, jego ciało przechodzi w tryb walki lub ucieczki. Wziął kilka głębokich wdechów i powtarzał sobie cicho, jak mantrę: "On nie daje mi trudnego czasu, on sam przeżywa trudny moment".
2. Połączenie z dzieckiem.
Mężczyzna zwrócił się do dziecka empatycznie, z miłością, wysłuchawszy jego potrzeb. Powiedział coś w stylu: "Słyszę cię. Jesteś smutny, chciałbyś, by mama tutaj była. Ja też bym tego chciał". W reakcji syn pozwolił na objęcie, płakał jeszcze jakiś czas w jego ramionach, a kiedy płacz cichł, mężczyzna przeszedł do kroku trzeciego.
3. Współpraca z dzieckiem.
Ojciec zapytał syna, czego on by chciał, co mężczyzna może zrobić, by go wesprzeć. Usłyszał w odpowiedzi: "Poleż ze mną w łóżku". Tylko tyle wystarczyło, by chłopiec wrócił do równowagi.
Trudna sztuka, ale możliwa
Tam, gdzie w grę wchodzą silne emocje, zawsze jest trudno. Kiedy obezwładnia nas lęk, gniew, stres, z naszym ciałem i psyche dzieją się rzeczy różne. To normalne, jesteśmy tylko ludźmi.
Nasze dzieci jednak nie są tutaj po to, by nam szkodzić, by nam "dokładać". One uczą się tych wszystkich trudnych emocji, poznają je. I to musi być niezłe przeżycie, w takich małych ciałkach.
Regulacja, empatia, współpraca. Weźcie głęboki wdech, wszystko będzie ok.