Na zimowisku wymagają zaświadczenia? Poszłam z dzieckiem do lekarza, popukał się w głowę
Miał jechać na narty
"Mój syn jest obecnie w 6 klasie podstawówki i od dwóch lat co roku jest uczestnikiem białej szkoły, którą współorganizuje jego wychowawczyni. W tym roku w czasie wyjazdu cała nasza rodzina chorowała, więc byliśmy zmuszeni zrezygnować. Zamiast tego na ostatnią chwilę udało mi się, dzięki pomocy znajomej, znaleźć dla Szymona zimowisko – tygodniowy wyjazd, który organizują nauczyciele WF-u z jego szkoły razem z ośrodkiem sportu i kultury w naszym mieście" – zaczyna swój list mama 12-latka.
"Większość organizatorów znam osobiście, więc byłam pewna, że to może być fajna alternatywa dla białej szkoły, która synowi przepadła. On również był pozytywnie nastawiony, okazało się, że na ten wyjazd wybiera się też kilku jego kolegów, więc chętnie przystał na taką propozycję. Opłaciliśmy wyjazd i kilka dni przed nim zaczęłam kompletować wszystko, co było na liście wyjazdowej. Jedzie dopiero w przyszłym tygodniu, ale chciałam być pewna, że wcześniej ogarniemy całą listę rzeczy, żeby ostatniego dnia przed wyjazdem nie musieć latać w panice po mieście".
Wymagają zaświadczenia
Kobieta opowiada o wymaganym dokumencie: "Syn przyszedł do mnie z telefonem, na którym miał wyświetlonego maila ze wspomnianą już listą. Zauważył, że jest jedna rzecz, której jeszcze nie mamy – zaświadczenie lekarskie. Nie było tam konkretnie napisane, co to ma być za zaświadczenie, więc postanowiłam zadzwonić i zapytać organizatorów. Okazało się, że nie chodzi wcale o żadne zaświadczenia, że syn jest sprawny fizycznie i może brać udział w zajęciach sportowych (takie było moje przeczucie).
W telefonie usłyszałam, że to zaświadczenie, że dziecko jest zdrowe. Byłam zdziwiona, ale pomyślałam, że zapiszę syna na wizytę i kolejnego dnia załatwimy takie zaświadczenie. Poszliśmy na wizytę do pediatry, a lekarka, kiedy usłyszała, w jakim celu przyszliśmy, przewróciła oczami i chyba niewiele brakowało, żeby popukała się w czoło.
Powiedziała mi, że takiego zaświadczenia żaden lekarz nie wystawi i nie ma na to ani prawa, ani obowiązku. Jeśli ktoś czuje się zdrowy, to powinien móc normalnie brać udział w wyjeździe. Tak samo jak przedszkola i szkoły wymagają zaświadczeń o zdrowiu dziecka, tak samo na wyjazd jest to całkowicie niepotrzebne, bo równie dobrze dziecko może rozchorować się w dniu wyjazdu albo już podczas trwania zimowiska. Usłyszałam tylko, że takiego zaświadczenia lekarz mi nie wypisze, bo to bzdura".
Lekarze odmawiają wystawienia dokumentu
Rzeczywiście czasami przedszkola i szkoły proszą rodziców o zaświadczenie, że dziecko przychodzące do placówki jest zdrowe. Placówka może prosić o informację, czy dziecko ma wszystkie szczepienia, ale absolutnie nie powinno wymagać potwierdzania przez lekarza tego, że dziecko aktualnie nie choruje.
Lekarz nie ma obowiązku wystawienia takiego dokumentu, a tym samym organizatorzy kolonii czy zimowisk nie mają prawa wymagać takiego zaświadczenia. Rodzice jednak często nie zdają sobie z tego sprawy i dają się zastraszać, co jest niezgodne z prawem.
Według rozporządzenia Ministra Edukacji i Nauki z dnia 22 lipca 2021 r. zmieniającego rozporządzenie w sprawie wypoczynku dzieci i młodzieży wypełnienie karty wyjazdowej jest obowiązkiem rodziców lub opiekunów prawnych niepełnoletnich dzieci. Lekarz może (ale nie ma obowiązku) wydać zaświadczenie, że dziecko jest zdrowe, ale wyłącznie po zbadaniu go. Wystawia wtedy opinię o dniu, w którym odbyła się wizyta (bez gwarancji na kolejne dni).