Przez ten trend zostałam wezwana do przedszkola. Rodzice, ogarnijcie się, to nie "wulgaryzmy"

Dominika Bielas
24 listopada 2023, 11:31 • 1 minuta czytania
Wielu rodziców ignoruje ten temat, bo uważa go za wstydliwy czy kłopotliwy. Rodzice przedszkolaków nadal mają duże wątpliwości, jakich słów używać, często wolą pieszczotliwe zdrobnienia. "Czy to nie najwyższa pora, by znormalizować podejście do fachowych medycznych określeń? " – pyta Ilona.
"Takie słowa" wzbudzają emocje, ale chyba głównie dorosłych. Fot. 123rf.com
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

"Bardzo się zdziwiłam, gdy kilka dni temu dostałam maila z przedszkola z prośbą o spotkanie. Wychowawczyni poprosiła o zorganizowanie czasu tak, byśmy mogły chwilę dłużej porozmawiać. Trochę się zmartwiłam, bo zabrzmiało poważnie. Zdębiałam, gdy usłyszałam, po co tak naprawdę zostałam wezwana.


Wulgarnie? Nie sądzę

Otóż okazało się, że rodzice skarżą się, że moja córka używa wulgarnych słów. Zdziwiłam się, że przeklina, bo w domu jej się nigdy nie zdarzyło, ale też mam świadomość, że dzieci łatwo łapią takie rzeczy. Pani jednak sprostowała, że chodzi o słowo 'wagina'. Zatkało mnie. Widząc moje zdziwienie, wyjaśniła, że wielu dorosłych uważa, że to wulgaryzm.

Poinformowała mnie także, że nie jest tak, że moje dziecko biega i wykrzykuje: 'wagina, wagina, wagina...'. Podejrzewa, że córka używa słowa dość naturalnie, ale że niektóre dzieci nie znają takiego określenia i potem powtarzają je w domu.

Co z tym można zrobić?

Powiedziałam, że nie zamierzam z tym absolutnie nic robić, bo penis, wagina, wargi sromowe, pochwa, łechtaczka, napletek to fachowe określenia. I dla dzieci to żadna sensacja pod warunkiem, że ich rodzice nie robią z tego problemu. Moje dziecko nie będzie mówić cytrynka, muszelka czy jakoś tak, bo ktoś sobie tak życzy. 

Na szczęście nauczycielka przyznała, że nie ma nic złego w medycznych nazwach i w pełni mnie rozumie. Niestety to delikatny temat. Ponieważ wzbudza wiele emocji u rodziców, to musi coś z tym zrobić. Jej propozycją jest zamknięcie tematu w określeniu 'miejsca intymne'.

Jestem przerażona, w jakich czasach my żyjemy?! Żeby się bać uczyć dziecko, jak nazywają się jego części ciała? Przecież uczysz, że głowa to głowa, noga to noga, to naucz także, że wagina to wagina, a penis to penis!".

To powinno być naturalne

Nie wszyscy rodzice używają słów takich jak: pochwa, penis, piersi, srom, jądra, czy pośladki. Traktują je jako wstydliwe, a czasem nawet jako wulgarne. Jakiś czas temu na temat zwróciła uwagę Dorota Zawadzka i zaapelowała do rodziców przedszkolaków, wyjaśniając, jak robić to poprawnie.

"Ludzie, błagam, nie róbcie tego dzieciom. To nie jest kaczuszka, muszelka, myszka, pipunia, pipulka, cipciusia, pusia, siuśka, kuciapka, psipsiusia, biedronka, bułeczka, różyczka, dzidzia... Ani wacuś, patyczek, siusiak, siosiorek, pindolek, wróbelek, ptaszek, psikuś, robak. Ani 'przednia pupa' czy 'miejsce tam na dole' – napisała na Facebooku Superniania. "Dobrze jest, gdy intymny język stosowany w domu jest stosowany zamiennie z nazewnictwem 'medycznym'. Nie należy zastępować go w pełni. Dlaczego to takie ważne? Po pierwsze dzieci od początku powinny wiedzieć 'muszelka' to srom, a 'pindolek' to penis. Bo potem okaże się, że jedna dziewczynka ma 'muszelkę', a inna 'biedronkę'. I żadna nie ma sromu/waginy/pochwy/łechtaczki..." – podkreśliła psycholożka.

To niebezpieczne

Specjaliści zwracają uwagę na fakt, że unikając lub zakazując takich słów, uczymy dziecko, że to wstydliwy temat, o którym nie powinno się mówić głośno. Tymczasem znając nazwy swoich części ciała dzieci, zyskują narzędzie do rozmowy, np. mogą zadawać szczegółowe pytania związane z intymnym obszarem ciała. To ważne w okresie dojrzewania, ale także może mieć wpływ umiejętne określanie swoich potrzeb seksualnych w życiu dorosłym.

Warto wiedzieć, że brak podstawowej wiedzy może także stanowić olbrzymie zagrożenie w przypadku molestowania. Gdy już do tego dojdzie, dziecko nie będzie chciało z nikim o tym rozmawiać, gdyż jest nauczone, że są to tematy tabu. Kilkulatek, które zna poprawne nazwy swoich części ciała, będzie miał większe szanse na obronę.

Dlatego mówmy o intymnych częściach ciała bez lęku, wstydu i zbędnych emocji. 

Czytaj także: https://mamadu.pl/130339,7-powodow-dla-ktorych-rodzice-nie-powinni-nazywac-intymnych-czesci-ciala-w-uroczy-sposob-lektura-obowiazkowa