Nauczycielka przedszkolna mogła zrujnować zdrowie dzieci. Lekarkę poraziła jej bezmyślność

Dominika Bielas
09 listopada 2023, 16:44 • 1 minuta czytania
1 lipca zniesione zostały w Polsce ostanie obostrzenia związane z pandemią COVID-19. W niepamięć odeszły maseczki i przymusowa izolacja, ale czy powinniśmy o tym tak łatwo zapominać? Post lekarki przyprawia o dreszcze, bo aż trudno uwierzyć w to, że ktoś może być aż tak nieodpowiedzialny. Medycy mają jednak związane ręce.
Rodzice ufają, że w przedszkolu dzieci są pod dobrą opieką. fot. Pavel Danilyuk/pexels
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Przez przez długi czas nie ruszaliśmy się z domu bez maseczek. Jeśli lekarz potwierdził COVID lub mieliśmy kontakt z chorym, automatycznie trafialiśmy na kwarantannę. I choć już dawno zniesiono obostrzenia, lekarze wielokrotnie podkreślali, że maseczki czy samoizolacja chorych to dobry nawyk, który powinien z nami zostać nie tylko ze względu na COVID-19, ale także z uwagi na inne wirusy, jak choćby grypy czy RSV. Niestety wiele osób z premedytacją bojkotuje takie pomysły.


Odmówiła, bo chce pracować

Na instagramowym profilu @insta_pediatra prowadzonym przez dr Annę Ratajczuk pojawił się mocno niepokojący wpis. Lekarka opisała w nim sytuację, która niedawno się wydarzyła.

Pacjentka została przyjęta przez lekarza z powodu gorączki 39 stopni oraz kataru, wystąpił także nasilający się kaszel. Choć lekarka zaleciła wykonanie testu COMBO (na grypę A/B+COVID-19/RSV), pacjentka odmówiła, tłumacząc, że chce... wrócić do pracy w przedszkolu.

Poinformowano pacjentkę o zagrożeniu, jakie takim zachowaniem stwarza. Kobieta miała się jednak tym nie przejąć. Wielu internautów jest przekonanych, że "coś z tym trzeba zrobić" i sprawę należy zgłosić pracodawcy, jednak to nie takie proste ze względu na tajemnicę lekarską.

Mają związane ręce

"W teorii lekarz jest zwolniony z zachowania tajemnicy, jeżeli stanowi to niebezpieczeństwo dla zdrowia innych osób. Tylko że w tym przypadku braku potwierdzenia, na co pacjentka jest chora, trudno ocenić czy i jak duże jest zagrożenie dla zdrowia innych osób" – można było przeczytać na kolejnym instagramowym stories lekarki.

Oznacza to, że obecnie w takiej lub podobnej sytuacji nie ma żadnych legalnych możliwości, by powstrzymać chorą osobę przed powrotem do pracy. Z kolei za złamanie tajemnicy lekarskiej lekarzowi grożą poważne konsekwencje.

Niektórzy chorzy niestety nie przejmują się tym, że wychodząc do pracy, sklepu czy korzystając z komunikacji miejskiej, stwarzają zagrożenie dla innych osób (szczególnie dla dzieci, osób starszych, schorowanych i z tych obniżoną odpornością).

Wygląda na to, że jeśli nie ma odgórnej kontroli i kar finansowych, to ciężko liczyć na zdrowy rozsądek? Niestety 3 lata pandemii absolutnie niczego nas nie nauczyły.

Czytaj także: https://mamadu.pl/zdrowie/178693,to-nie-sa-zwykle-przeziebienia-za-bardzo-nam-spowszechnial-ten-wirus