"Teściowa krzywdzi mnie słowem. Chcę jej powiedzieć, że swoje dzieci już wychowała!"
Poniżej pełna treść listu.
Pokoleniowe obciążenie
"Jestem wykończona relacją z moją teściową. Nie wiem już, jak reagować na jej słowa, jak się przed nimi chronić. Staram się tłumaczyć, rozmawiać, wszystko na nic.
Moja cierpliwość się kończy, wyobrażam sobie moment, w którym wykrzyczę jej prosto w twarz, że swoje dzieci już wychowała i ma się odwalić od moich.
Skąd we mnie tyle złości? Mieszkamy z rodzicami męża w tym samym mieście, więc siłą rzeczy, to oni wspierają nas w codziennym funkcjonowaniu. Wdzięczność trwała chwilę, jeden moment. Teraz jest z mojej strony tylko narastający żal.
Teściowa sączy w moją stronę przykre uwagi, cedzi przez zęby toksyczne słowa, krytykuje mnie jako matkę, moje metody wychowawcze. Przykłady?
'Jest do ciebie zbyt silnie przywiązany. Powinnaś go częściej zostawiać'. To o mojej relacji z synkiem, rocznym. Moim pierwszym ukochanym dzieckiem, z którym z naturalnej potrzeby zostałam w domu i nawet przez myśl mi nie przechodzi w tym momencie, by miało się to zmienić.
Odpowiadam jej w takich dialogach: 'A do kogo ma być przywiązany, jeżeli nie do własnej matki?'. Ale moje słowa niewiele dla niej znaczą. Wciąż powtarza swoje…
Jakby mnie nie słyszała…
Inne jej słowa, przytyki? 'Ja, kiedy byłam matką, to…'. I tutaj krytyka mojego zmęczenia, nieprzygotowanego posiłku lub nieposkładanego prania. Bierna agresja. Uderza mnie jej siła.
Lub: 'Powinnaś zostawiać go, by się wypłakał. W końcu przywyknie'. Przywyknie? Mam ochotę krzyczeć! Nie zostawię syna, kiedy zanosi się szlochem, samego…
Jaki jest jej problem?
Nie wiem, dlaczego jest tak zawzięta. Nigdy nie miałyśmy wcześniej nieprzyjemnych doświadczeń we wzajemnej relacji, dopóki nie zostałam matką. Nie takiego wsparcia oczekiwałam. Czytałam o wioskach, pokoleniowej mądrości, tymczasem rzeczywistość ocieka złośliwością, bierną agresją.
Jak z nią rozmawiać? Jedyne, co mi przychodzi ostatnio do głowy to zerwanie kontaktu. Wiem jednak, że to nie jest idealne rozwiązanie. Nie jestem sama w tym układzie. To matka mojego partnera życiowego, babcia dla mojego syna. Jej poglądy i perspektywa są zakrzywione, ale kocha go. Chyba…
Czy nie mogłaby w ramach tej miłości szanować jego matki? Unieszczęśliwia mnie, a tym samym unieszczęśliwia moje dziecko, swojego wnuka.
Jak z nią rozmawiać?".
Czytaj także: https://mamadu.pl/175868,pogubilam-sie-czlowiek-ktoremu-oddalam-serce-krzywdzi-nasze-dzieci