"Zgubiłam siebie. Człowiek, któremu oddałam serce, krzywdzi nasze dzieci"
Poniżej pełna treść doświadczenia czytelniczki.
"Zgubiłam siebie"
"Mamy dwoje dzieci, nie wiem, gdzie na tej drodze zgubiłam siebie, nie poznaję człowieka, z którym dzielę dom, serce, ciało, łóżko.
Nasz starszy synek skończył niedawno trzy lata, młodsza córka przyszła na świat kwartał temu. Od kilku miesięcy między mną a partnerem coś się zmienia, wciąż jest gorzej.
Najtrudniejsze nie jest jednak napięcie między nami, a to, że on angażuje w nasze konflikty dzieci, syna. Kiedy się pokłócimy, a oni spędzają razem czas, mówi do niego: 'Pójdziemy tam, gdzie mam nas nie znajdzie. Ona nie lubi taty, a tata jej, więc nie będziemy spędzać razem czasu'.
Synek jest jeszcze mały, ale jest we mnie lęk, że jeśli nie do końca rozumie słowa, rozumie energię z nich płynącą. Nie tego chciałam dla swoich dzieci, nie takich wzorców, nie takiego domu.
Nie wiem, jak mam z nim rozmawiać, odsuwa się ode mnie, a po każdej mojej próbie słyszę, że mówi tak do syna, żeby on nie traktował go jak słabeusza. Tak, dla mojego partnera to, że mówi w taki sposób o mnie, ma świadczyć o jego męskości.
Jestem rozczarowana i coraz trudniej mi patrzeć w oczy mężczyzny, którego wybrałam na ojca swoich dzieci. Nie widziałam wcześniej, jak niedojrzały jest?
Żyjemy w małym mieście, zostałam w domu z dziećmi, powrót do pracy, opieka nad nimi, jakiekolwiek usamodzielnienie się… Nie wiem, jak mam to wszystko zrobić sama, bez niego.
Poza tym nie chcę, żeby moje dzieci przechodziły przez rozwód rodziców. Jednocześnie nie chcę, by były częścią toksycznego układu.
Pierwszy krok? Zapisałam się na terapię. Kolejny? Nie wiem, nie umiem zaplanować niczego. Nie czuję się bezpieczna w swoim domu, w swojej relacji, w swojej głowie".
Czytaj także: https://mamadu.pl/175724,w-hotelu-slyszalam-wiele-jestesmy-nieszczesliwi-jest-w-nas-tyle-napiec