Oto kolejny powód, dla którego nie zapiszę córki do publicznej szkoły. Niebezpieczny i poważny
Dlaczego jest tak źle?
Kilka tygodni temu otrzymałam e-maile z informacją prasową:
"Fundacja GrowSPACE ujawniła liczbę wakatów oraz oszacowane procentowe braki w opiece psychologicznej w szkołach. Braki sięgają aż 27,32%.
Przedstawiliśmy mapę punktów krytycznych – 450 gmin w Polsce nie ma ani jednego psychologa szkolnego na nadchodzący rok szkolny. W woj. podkarpackim jest więcej wakatów niż etatów w szkołach podstawowych".
I po raz kolejny poczułam to znane ukłucie w okolicach żołądka, które przychodzi z myślą: polscy politycy nie są tutaj dla nas, dla naszych dzieci.
Czarnek, obecny minister edukacji w Polsce, zamiast objąć uwagą zwiększający się realny i poważny problem wzrostu depresji i prób samobójczych wśród młodych ludzi, realizuje abstrakcyjne założenia programowe. Swoją uwagę kieruje na spory z innymi politykami, na upamiętnianie w podręcznikach katastrofy smoleńskiej, wreszcie na nauczanie dzieci posługiwania się bronią.
Czy mają jej użyć przeciw sobie, czy w szkolnej toalecie, kiedy dojdą do ściany własnej psychiki?
Jest naprawdę źle. Technologia i media społecznościowe odbierają nam dzieciaki. Znikają w dosłownym tego słowa znaczeniu za szybami ekranów. Gubią się w świecie próżności, ego, filtrów, kasy i hejtu, który po sieci rozlewa się z prędkością, jakiej nie jesteśmy w stanie zatrzymać.
Kiedy do tych czynników dojdzie trudny układ w rodzinie, dziecko właściwie nie ma drogi ujścia. Nie znajduje rozwiązania. Takich nastolatków jest więcej, niż mogliby państwo przypuszczać.
To dla nich właśnie w każdej szkole publicznej i niepublicznej powinny być otwarte drzwi dobrych psychologów.
Takich, którzy mają dostęp do szkoleń, do godnego wynagrodzenia. Takich, którym zależy i którzy mogą być w pełni dla tych dzieci.
450 gmin nie będzie miało żadnego wsparcia w szkołach. Żadnego wsparcia dla dzieci z małych miejscowości, wsi. Tych, w których najczęściej brakuje pieniędzy, odpowiednich warunków do nauki, perspektyw. W wiejskich szkołach, w których brakuje nawet nauczycieli. Nie ma komu uczyć naszych dzieci, nie ma komu ich wspierać.
Zapewnienie takiej fundamentalnej dla mnie opieki jest i zawsze było obowiązkiem Państwa, obowiązkiem rządzących.
Alternatywne rozwiązania
Ja nie zapiszę mojej córki do publicznej placówki, a każdy taki e-mail, komunikat, decyzja ministra, tylko mnie w tej drodze utwierdza.
To jednak nie sprawia, że czuję mniej. To nie sprawia, że jest mi obojętne, że kolejne dzieci, setki, może tysiące, będą czuły, że nie mają wsparcia. Będą czuły się osamotnione, zagubione, samotne i dojdą do ścian swojej psychiki. Do ścian, których już nic nie przebije, będzie za późno.
Łamie mi serce każda informacja o dzieciach, które odbierają sobie życie. O tych, które leczą traumy przez całe dorosłe życie, bo za młodu były ofiarami przemocy.
Chronię swoją córkę tak długo i tak intensywnie, jak zdołam. Wszelkimi dostępnymi mi narzędziami i metodami. Osobiście zapewnię jej dostęp do czułych, uważnych specjalistów, reaguję na każdy jej znak.
Jak wiele dzieci ma tyle szczęścia, co moja córka?
I kto się nimi zajmie?
Czytaj także: https://mamadu.pl/175430,posle-bosak-interesuje-mnie-czy-bije-pan-wlasne-dzieci-bardziej-niz-to-co-pan-mowi