Jest coś, czego możemy się nauczyć tylko od dzieci. Zanim będzie za późno

Magdalena Woźniak
01 sierpnia 2023, 11:20 • 1 minuta czytania
Zamykam oczy. Myślę o swoim dzieciństwie. Czuję wiatr na policzkach, kiedy jadę czerwonym składakiem babci po polnej drodze. Czuję wypukłości na chudym, opalonym ciele, ugryzienia komarów. I krew, kiedy przewracam się na kamienie i jej strużki spływają po kolanach i łokciach…
Prostota życia dla dzieci jest instynktowna. Fot. Archiwum prywatne.
Więcej ciekawych artykułów znajdziesz na stronie głównej

Czuję zapach ziołowego szamponu i zbóż. I ciepły dotyk rąk babci, kiedy otula mnie ramionami. Słyszę śmiech przyjaciółki i szum jabłoni, która osłania nas przed słońcem. W ustach wciąż mam smak papierówek. To było moje lato. To moje wspomnienia.


Kiedy myślę o sobie, jako o kilkuletniej dziewczynce, uderza mnie, jak inne jest życie mojej córki, a jednocześnie, jak jesteśmy podobne. Jakość życia, którą mogę współcześnie zapewnić mojemu dziecku, jest inna. Tylko, czy ma dla niej jakiekolwiek znaczenie, gdzie właściwie jest? Czy dzieci w ogóle postrzegają rzeczy tak jak my?

Patrzę w jej roześmiane oczy, kiedy brodzi w jeziorze i zachlapuje wszystko dokoła i wiem, że nie. Wiem, że dla mojej córki i dla prawdopodobnie większości dzieci nie ma znaczenia, w jakim są hotelu, jak drogi strój kąpielowy mają na sobie i z czego uszyta jest ich sukienka. Jaki jest wybór dań na kolacji i jaka metka wystaje ze spodni. To nonsens, abstrakcja.

Zaraza współczesności

Dlatego patrzę w te oczy swojego dziecka, nieświadomego jeszcze zarazy współczesności, jaką jest konsumpcjonizm, hedonizm i karmienie ego drogimi destynacjami i jeszcze droższymi przedmiotami. Patrzę i karmię się jej pierwotną jeszcze niewinnością.

Ma pięć lat i nie interesuje jej, gdzie jest, poza tym, żeby była z nami. Nie ma dla niej znaczenia miejsce, ilość gwiazdek hotelu, jakość obsługi. Cieszy się towarzystwem innych dzieci, biega, podaje rączkę, uczy się huśtać samodzielnie na drewnianych huśtawkach. Bierze z życia wszystko, co najprostsze i najlepsze. Wieczorem opada na łóżko, wtula we mnie pachnąca słońcem główkę i ma proste, dobre sny.

Nie biegnie do jakiegoś wyimaginowanego celu, nie próbuje nadążyć, nie porównuje się do nikogo. Po prostu jest i to jest dla niej wystarczające.

Kto z państwa potrafi jeszcze w dzisiejszym chaotycznym świecie przymusu, po prostu być dla siebie wystarczającym? Nie porównywać się do innych i nie czuć, że zawodzi? Kiedy jako ludzkość sobie to zrobiliśmy? Z każdym oddechem myślimy głównie o tym, co jeszcze możemy zrobić, albo gdzie powinniśmy być. Co jeszcze możemy osiągnąć, a przede wszystkim: co jeszcze możemy zdobyć?

Czytaj także: https://mamadu.pl/175724,w-hotelu-slyszalam-wiele-jestesmy-nieszczesliwi-jest-w-nas-tyle-napiec