Tak faceci rujnują urlopy swoim żonom. "On wrócił szczęśliwy, ja umordowana"
Jak podjąć dobrą decyzję o rodzinnych wakacjach, gdy każdy z partnerów lubi spędzać czas inaczej? Poznajcie historie czterech kobiet, które uległy namowom swoich mężów i niestety dla nich skończyło się to dramatycznie:
"Mój mąż od zawsze uwielbia jeździć na ryby. Cieszę się, że ma swoją pasję i rozumiem, że są kobiety, które to lubią, ale ja tego po prostu nie znoszę. Do tej pory jeździł sobie sam na męskie wypady. Teraz stwierdził, że zarazi swoją pasją synów. Uparł się, że zamiast jak co roku nad morze, tym razem pojedziemy na Mazury. Nie było w ogóle dyskusji. Wynajął domek i koniec. Dzieciaki jednak nie łyknęły bakcyla, a ja miałam kupę roboty z gotowaniem i ogarnianiem. Nie znoszę robali i w ogóle takiego klimatu. Wróciłam potwornie zmęczona. On natomiast świetnie się bawił, bo spędził czas tak, jak lubi" – wyznaje Magda.
Relaks jedynie dla męża
"Gdy poznałam mojego męża, był już zaprawionym żeglarzem, namówił mnie na robienie patentu, byśmy mogli razem tak spędzać czas. Nigdy nie ukrywałam, że dla mnie to taka raczej weekendowa rozrywka. Fajne, ale bez przesady. Mieliśmy małą przerwę, gdy urodził się syn. W tym roku uparł się, że skoro Franek ma 3 latka i jest już na tyle duży, to możemy zrobić sobie taki rodzinny urlop. Dla mnie był to totalny stres i niewypał z tak małym dzieckiem. Powiedziałam wprost, że jak chce, to niech sobie jeździ sam. Nie miałam z tego wyjazdu ani krzty przyjemności" – przekonuje Ania.
"W tym roku dałam się namówić na wyjazd pod namioty. Trochę przesądziły kwestie ekonomiczne. Mąż był przekonany, że to będzie także świetna rozrywka dla całej rodziny. Nie przyjęłam pomysłu z entuzjazmem, bo nie lubię takiego survivalowego klimatu i spania na materacu. Ale takiego zapału i błysku w oku od dawna u niego nie widziałam, więc uległam. Teraz mam wrażenie, że byliśmy na dwóch zupełnie różnych wyjazdach. On zrelaksowany i planuje kolejne takie wypady, a ja zmęczona płaczem dzieci, które ciągle coś gryzło, spaniem na twardej podłodze i gotowaniem na polowej kuchence. Masakra" – skarży się Monika.
Też chcą decydować
"Mąż ogłosił, że od 3 lat to ja decyduję, jak spędzamy wakacje, i teraz jego kolej. Po serii wyjazdów all inclusive postanowił zabrać nas w polskie góry. Jak nietrudno się domyślić, nie przepadam za aktywnymi urlopami, ale nie miałam argumentów, by odwieść męża od jego pomysłu. Dzieciaki, które w życiu nie były na takim wyjeździe, nie miały kondycji na dalekie wyprawy. Zostawiał nas więc na jakichś prostszych trasach w dolinkach, a sam udawał się w wyższe partie gór. Na kwaterkę wracał zmęczony, ale zrelaksowany i wyżyty, a ja? Umordowana dwójką marudnych i zmęczonych kilkulatków. Nigdy więcej takich wakacji!" – przekonuje Dorota. Czy takie "męskie" pomysły na wyjazdy zawsze muszą kończyć się źle? Oczywiście, że nie. Na pewno macie całą masę przykładów, kiedy takie wakacje się sprawdzają. Kluczem do sukcesu jest jednak dewiza: nic na siłę. Jeśli czujesz, że to nie dla ciebie, najpewniej nie będziesz zachwycona takim urlopem i nie wypoczniesz (choć pewności mieć nie możesz!). Może rozwiązaniem będzie wyjazd jedynie na weekend taki na próbę lub wypad męża tylko z dziećmi? A jak wy sobie radzicie z różnicą zdań podczas wybierania kierunku wakacji?